Recenzja: Gra o Tort
„Gra o Tort” po przeczytaniu instrukcji zapowiadała się jako ciekawy, rywalizacyjny wariant „Hanabi”… Niestety, zamiast smacznej rozgrywki wyszedł nam zakalec…
Gracze są cukiernikami rywalizującymi w ilości i wielkości wypieczonych tortów. Każdy startuje z zestawem dwustronnych kart o wartościach 1-3, w jednym z pięciu kolorów i z jednym z dwoma typami kremu (śmietankowy lub czekoladowy). W swojej turze każdy z graczy ma do wykorzystania trzy akcje. Wyłożenie warstwy tortu (na raz można mieć nie więcej niż trzy rozpoczęte, ale nieukończone torty) kosztuje jedną akcję w przypadku podstawy tortu, dwie w przypadku środka i trzy w przypadku czubka. Oczywiście warstwy trzeba kłaść w odpowiedniej kolejności i muszą pasować kolorem i kremem do tego, co już mamy. Zabawa ma polegać na tym, że kładziemy warstwy zarówno z własnych kart (od strony jaką widzimy), jak i z kart innych graczy (również, od strony jaką my widzimy). Dodatkowo za jedną akcję możemy odwrócić dowolną kartę (zawsze jest ona w tym samym kolorze, ale o odmiennym kremie i potencjalnie odmiennej wartości), u siebie lub u przeciwnika.
Elementem pamięciowym byłoby tu oczywiście pamiętanie tego co mamy po drugiej stronie własnych kart oraz po drugiej stronie kart przeciwników, ale… Jakoś to po prostu nie klika. Po pierwsze reguły gry są napisane mocno niejasno, po drugie istnieje potencjalnie możliwość „utknięcia” w grze na dwóch graczy (sytuacja, gdy żaden z graczy nie ma jak dołożyć kolejnych kart do tego, co już zostało wyłożone). No i po trzecie – karty są dwustronne, więc zawsze widzimy co kolejny gracz dobiera, jego strona nie jest dla nas tajemnicą. A że kart jest w grze cztery na gracza, to nie jest to wszystko trudno spamiętać.
„Gra o Tort” zawiera też dwie opcje dodatkowe – my graliśmy od razu z nimi. Jedną jest książka dekoracji, zestaw dodatkowych kart zwiększających wartość gotowego tortu. Bierzemy je zawsze, gdy jest nasza tura i są odsłonięte odpowiednie dekoracje, a my mamy gotowy tort, ale już przewrócenie strony w księdze przepisów wymaga wydania jednej akcji. Drugą są pomocnicy – kuchcikowie, dający dodatkową akcję lub możliwość rozpoczęcia dodatkowego tortu. Po takim zagraniu należy kuchcika odwrócić na rewers i ponowne jego wykorzystanie będzie możliwe dopiero gdy przywrócimy go uzywając… no właśnie, jednej, albo dwóch akcji. Nie jest to jasne, bo instrukcja mówi jednej, a karty mówią dwóch. Logicznie dwie wydają się sensowniejsze, inaczej kuchcik byłby de facto przesunięciem jednej akcji z tury na turę, bez żadnych negatywnych konsekwencji.
Gra jest przy tym całkiem ładna i sympatyczna, karty dość solidne. Stylizacja kucharzy na gwiazdy kina jest nieco ryzykowna (jedną z postaci jest Kevin Spacey co po #metoo nie jest dobrym pomysłem), ale ogólnie jest to miło wyglądająca gra. Tyle tylko, że mam potężne poczucie, że ktoś jej zupełnie, ale to zupełnie niedotestował. Ta gra się po prostu nie klei. Nie ma tu dynamiki, nie ma emocji, wiele elementów wydaje się mocno losowych lub wymyślonych w ostatniej chwili (np. remisy rozstrzyga większa ilość tortów z czekoladą. Bo czekolada.) Instrukcja jest chaotyczna i zawiera sprzeczne informacje, jak z wspomnianymi kuchcikami. Niestety, coś ewidentnie nie wyszło i zdecydowanie tej gry nie mogę polecić. Nie jest zupełną tragedią, ale po prostu nie jest nawet przeciętna.
Moja ocena: 2/5
Spodobała mi się tematyka gry, bo już od jakiegoś czasu myślałam o tym, że tyle mamy programów kulinarnych w tv i na fali popularności gotowania i pieczenia fajnie by było, gdyby powstawało więcej gier na ten temat.
Gra o Tort pod względem komponentów wygląda spoko, grafiki może trochę przesłodzone, ale w końcu mówimy o tortach, więc nie spodziewajmy się realizmu i pikanterii.
Natomiast naprawdę dużym kłopotem jest brak emocji i wynikająca z niej trudność w zaangażowaniu się w rozgrywkę. Kilka błędów, o których już wspomniał Artur, w połączeniu ze słabą instrukcją, powoduje, że gra się nie klei i co chwilę napotykamy na zonk zażenowania.
Akcje kosztują za dużo lub za mało w stosunku do korzyści, które przynoszą. Niezbyt opłaca się walczyć o dekorację, tracąc jedną akcję, bo punktów za to zdobędziemy niewiele. Z drugiej strony karta kuchcika wydaje się być wartościowa, ale nie wiadomo ile akcji musimy zużyć żeby ją przywrócić, to strasznie frustrujące gdy takie podstawy są niejasne.
Nie jestem fanką tej gry i zastanawiam się komu mogłaby się spodobać. Myślę, że biorąc poprawkę na niejasności w instrukcji być może frajdę z układania piramidek tortowych mieliby młodzi gracze, byłaby taka rodzinna zabawa w torty.
Moja ocena: 2/5
Ostateczna ocena: 2/5
Ilość graczy: 2-4
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 20-30
Cena: ok. 45 zł
Dziękujemy wydawnictwu Trefl za przekazanie egzemplarza gry.
Zapisz