„Adrenalina” jest próbą przeniesienia klimatu z deathmatchowych pojedynków w grach FPS na planszę. Lub, bardziej po ludzku – w komputerowych strzelankach jak Doom, Quake czy Unreal Tournament są specjalne tryby dla wielu graczy, w których każdy próbuje zabić każdego. „Adrenalina” jest próbą oddania takiej rozgrywki w planszówce.
Starzy czytelnicy wiedzą, że jestem uczulony na próby „oddania czegoś innego w formacie planszówki”. Widać to było przy recenzji np. Posiadłości Szaleństwa czy Doom the BoardGame. Długo uważałem, że tego się po prostu nie da zrobić sensownie i nie ma co próbować.
Przyznaję się do błędu – „Adrenalina” pokazała, że jest to jak najbardziej możliwe. Po prostu nie można iść po najmniejszej linii oporu. Trzeba najpierw zrozumieć istotę tego, co próbuje się oddać – a wtedy może się okazać, że jest ona inna, niż nam się wydawało.
Gracze wcielają się w zawodników w meczu typu Deathmatch. Instrukcja nawet nie próbuje podawać szczegółowej fabuły, itp. czy wyróżniać postaci specjalnymi cechami. Zgodnie z prawidłami komputerowego oryginału, „po co się mordujemy?” nie ma większego znaczenia, a „kim jesteśmy” ma wyłącznie znaczenie estetyczne. I paradoksalnie to działa i ma pełen sens, w kontekście tego o czym gra jest. (Aczkolwiek nie jestem pewien, czy osoby nie mające styczności z komputerowymi pierwowzorami też to odbiorą w ten sposób.)
W swojej turze gracz może wykonać dwie akcje spośród trzech możliwości (można dwa razy wykonać tą samą akcję). Dostępne akcje to:
- ruch o dwa pola,
- podniesienie przedmiotu i ruch o pole (w dowolnej kolejności)
- strzał
Wraz z kolejnymi ranami (oraz na zakończenie gry) sprawność postaci ulega zwiększeniu (co przekłada się zwykle na dodatkowej opcji ruchu przed poszczególnymi akcjami).
Na planszy znajdują się pola z których gracze mogą dobierać broń (spośród trzech dostępnych na danym polu, za cenę kostek amunicji) albo zestawy amunicji (trzy kostki, albo dwie kostki + karta specjalna). Amunicja występuje w trzech kolorach, a różne bronie wymagają jej różnej kombinacji, karty specjalne służą albo jako amunicja, albo jako lekka modyfikacja ataków. Amunicja uzupełniana jest na koniec tury każdego gracza, nigdy jej więc nie brakuje – podobnie jak broni, których można mieć maksymalnie trzy na ręce.
Broń stanowi odwołanie do klasyki gatunku – mamy tu wszystko od strzelby czy karabinu, przez nieśmiertelną rakietnicę (da się jej użyć do usprawnienia ruchu, jest więc tzw. rocket jump!) czy snajperkę, aż po zabawki typu „spawarki”, karabinu na elektryczność rażącą kilka postaci po kolei. Strzał trafia automatycznie (jeśli tylko widzimy przeciwnika) i zadaje z góry ustaloną ilość obrażeń – możemy też wydać dodatkową amunicję by wzmocnić wybrany przez nas rodzaj strzału. W zależności od broni możliwe są różne obrażenia (zadawane różnej ilości graczy), jak również znaczniki namierzenia. Te ostatnie stanowią bardzo fajną mechanikę – od jednego gracza można na raz mieć maksymalnie trzy i jeśli ten gracz zada nam ponownie obrażenia, znaczniki namierzenia zmieniają się w dodatkowe obrażenia. Premiuje to skupianie się na atakach na jednej postaci… ale nie do końca, bo w momencie śmierci postaci jakieś punkty dostają wszyscy, którzy przyczynili się do jej zgonu! Co więcej, raz zabita postać wraca wprawdzie od razu do gry z pełnym zdrowiem i wyposażeniem (i zachowuje swoje znaczniki namierzenia!), ale przy kolejnym zgonie da nam już mniej punktów – warto więc polować na każdego po trochu…
Na koniec tury można jeszcze przeładować broń (jeśli dysponujemy odpowiednimi kostkami amunicji) – oznacza to, że każdej broni da się tak naprawdę strzelić maksymalnie raz na turę i jeśli chcemy oddać dwie akcje strzału, potrzebujemy więcej broni.
Uważny czytelnik mógł już dostrzec, że gra oznaczona jest jako… ekonomiczna. Również powyższy opis był do tego pewną wskazówką – nasz strzał ZAWSZE trafia, ZAWSZE zadaje jasno określoną ilość obrażeń. W tej grze praktycznie w ogóle nie ma elementu losowości! „Adrenalina” to tak naprawdę eurogra w ameritrashowym wdzianku, coś totalnie strategicznego z minimalną dawką losowości.
Widziałem już recenzje, które z tego powodu twierdziły, że gra nijak nie ma się do tematu, który dotyczy, że brak tu beztroskiego strzelania, jakiego oczekiwali od gry będącej adaptacją FPSa…
Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić. Ta gra nie jest adaptacją FPSa. Jest adaptacją deathmatchu. A deathmatch w dobrych strzelankach online jest BARDZO strategiczny i bardzo mało losowy. Dobór odpowiedniej broni z dostępnych, strategiczne poruszanie się po mapie, korzystanie z okazji, ale i długoterminowe planowanie – to wszystko doskonale w mojej ocenie oddaje porządny deathmatch. Obchodząc klasyczny model turlany, testowany np. w Doom the Boardgame, „Adrenalina” dużo bardziej zbliżyła się do tego, co chciała przenieść i pokazała mi, że się mylę i naprawdę da się trafnie przenieść inne typy rozrywki na planszę. Ma za to u mnie duży plus!
Gra się miło, dynamicznie i klimatycznie. Dodać do tego odpowiedni soundtrack i stosunkowo krótki czas rozgrywki i muszę powiedzieć, że gra naprawdę miło mnie zaskoczyła.
Podobno – nie mieliśmy takiej sytuacji w naszej grze, ale słyszałem takie skargi – gra potrafi mocno przyhamować, gdy ktoś się zbyt zamyśli nad idealnymi akcjami. U nas nawet typowy „zwalniacz” nie miał w tej grze takich tendencji, ale jeśli macie takie osoby, klepsydra może być fajną „regułą domową”.
Jakość wydania jest bardzo dobra – ładne, spore figurki, solidna plansza, plastikowe krople krwi jako znaczniki obrażeń i namierzania, ładne, przezroczyste kostki amunicji. Jest naprawdę dobrze i jakość wydania moim zdaniem jest dopasowana do ceny. Zaletą są cztery różne możliwe konfiguracje planszy.
Czy adrenalina jest idealną grą? Nie, brakuje jej jednej dużej rzeczy, trybu na dwóch graczy (takiego Team Deathmatch, na 100% da się go sensownie zaprojektować). Obstawiam, że pojawi się w jakimś dodatku. Mimo tej wady jest to jednak gra bardzo udana i coś, co mogę szczerze polecić.
Moja ocena: 5/5
W swoim życiu nie zagrałam w ani jedną komputerową strzelankę i to się już raczej nie zmieni. Dlatego to, co napisał powyżej Artur, o adaptacji takiego klimatu na planszówkę, jest dla mnie kompletnie bez znaczenia. Grę oceniam jako jedną z wielu planszówek, w które miałam okazję zagrać.
Bezcelowe strzelanie do innych graczy nie jest klimatem, który bym sama z siebie wybrała. Ale już nieraz się przekonałam, że nawet najbardziej durny temat gry może być ubrany w fajną mechanikę i dawać frajdę. Adrenalina jest grą o średnio prostych zasadach, natomiast kluczowym elementem są karty broni, których znaczenia trzeba się nauczyć. I o ile poszczególne działania w obrębie swojej tury łatwo zapamiętać, to raczej nie ma możliwości grać z pełnym zasobem informacji od razu po przeczytaniu instrukcji. Jest tak dlatego, że karty mają różne oznaczenia i choć są one dość sensowne, to i tak po prostu nie pamięta się co dana karta robi, o ile nie zajrzy się ponownie do instrukcji. Po kilkakrotnym rozegraniu na pewno jest łatwiej, ale czy sporadyczni gracze będą chcieli rozgrywać kilka razy coś, co do czego muszą się stale dokształcać z instrukcją? Każdy musi zdecydować sam.
Adrenalina, mimo konieczności zaglądania do instrukcji, bądź dopytywania się innych graczy o co chodzi z daną bronią, jest dość fajną grą. Z pewnością wpływają na to ciekawe rozwiązania w mechanice, jak np. namierzenia, czy brak losowości, ale też znakomity poziom wykonania komponentów gry. Znaczniki są super, figurki też ładne, kostki, karty, żetony – wszystko porządne i atrakcyjne.
Rozgrywka nie trwa długo, jak na taki typ gry, nie ma też zbyt długich przestojów. W końcu to Adrenalina! Ale żeby oddać sprawiedliwość – emocji jakoś szczególnie wiele też tu nie ma. Brak nagłych zwrotów akcji, wszystko dzieje się krok po kroku, gracze wykrwawiają się stopniowo, dość łatwo przewidzieć kierunek, w którym wszyscy idziemy. Spodziewałam się, że końcówka gry będzie na większym poziomie stresu, a tu nie – było spokojnie, w równowadze ;)
Gra spodoba się raczej fanom komputerowych strzelanek. Ewentualnie graczom lubiącym strzelanie na planszy, ale doceniającym strategię, a nie działanie losu. Ja wybitną fanką raczej nie zostanę, ale też nie jest to gra, której bym specjalnie unikała.
Moja ocena: 3/5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 3-5
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 60 minut
Cena: ok. 180 zł
Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za przekazanie egzemplarza gry.