arturg

Eclipse to przedstawiciel gatunku 4X – expand, explore, exploit, exterminate, czyli próby oddania w wersji planszowej doświadczeń z takich klasyków gier komputerowych, jak Master of Orion. Gracze kontrolują międzygwiezdne imperia starające się przejąć kontrolę nad galaktyką po rozpadzie dotychczasowego ładu. W tym celu będziesz rozszerzał swoje włości, eksplorował kolejne systemy gwiezdne, rozwijał nowe technologie i wykorzystywał je do ulepszania swojej wciąż rozbudowywanej floty, którą w końcu poślesz do walki.

Specyfiką gier 4x jest ich rozmiar. W zasadzie nie ma gry tergo typu, która byłaby mała, bo i ilość mechanizmów, jakie gra ma odwzorować jest naprawdę słuszna. I tak jest przy tym mniejsza niż np. Twilight Empire, gra nieoficjalnie znana jako „Masz wolny weekend na planszówki? To weź jeszcze parę dni urlopu i może się wyrobimy z partyjką Twilighta!”

IMG_6727

Z rozmiaru Eclipse wynikają z kolei dwie rzeczy:

a) nie jest to gra dla typowych niedzielnych graczy, lepiej odnajdą się tutaj hardkorowcy,

b) przygotuj się na dłuuugie rozstawianie.

Ale serio, jak ostatnio mierzyliśmy rozkładanie dla dwóch graczy to wyszło koło 40 minut. Jasne, dałoby się pewnie nieco zaoszczędzić gdybyśmy grali częściej i mieli lepiej „obcykane” poszczególne mechanizmy, zapewne też da się pewne żetony lepiej rozłożyć po woreczkach , co wszystko ułatwi. Ale i tak sądzę, że 30 minut to taki minimalny czas na rozstawianie.

Potrafi to być nieco dojmujące. Ba, pierwszy raz, gdy mieliśmy grać w Eclipse… dałem sobie spokój w 2/3 rozstawiania. Po prostu miałem już dość, było to zbyt przytłaczające. Potem długo gra stała na półce i wróciłem do niej w zasadzie dzięki appce na iPadzie, która pokazała mi, że w grze drzemie spory potencjał.

IMG_6728

I faktycznie, choć nie jest to gra idealna, to absolutnie zakochałem się w jej podstawowej mechanice. Jest klimatyczna, ciekawa, świetnie balansująca rozgrywkę, wymuszająca zróżnicowane strategie, a przy tym bardzo prosto i zrozumiale przedstawiona. No, na planszy, bo instrukcja to mały potworek, ale o tym później.


Każdy z graczy dysponuje swoją planszą cywilizacji (identyczne dla ras ludzkich, oraz lekko zmodyfikowane dla obcych ras), oprócz tego jest wspólna plansza rozwoju technologii, oraz składana z heksagonalnych kafelków plansza galaktyki.

Na karcie cywilizacji gracz oznacza posiadane i produkowane zasoby (materiały budowlane, pieniądze i punkty rozwoju naukowego), planuje strukturę swoich statków kosmicznych (trzy rodzaje – myśliwiec, krążownik i pancernik + nieruchoma stacja obronna) i oznacza postępy cywilizacyjne. Ma na niej również tor akcji. Na torze tym leżą dyski używane zarówno do zajmowania terytorium w galaktyce, jak i do wykonywania kolejnych ruchów. Innymi słowy, im większe Twoje imperium, tym mniej mobilne i bardziej ociężałe. Im mniejsze imperium, tym więcej może zrobić. Mechanizm banalnie prosty, a jednocześnie świetnie równoważący rozgrywkę. Jak będziesz miał wyjątkowo złą turę i przeciwnicy Cię skopią, zabierając Ci połowę terytorium, to nagle zyskujesz wiele opcji ruchu, a oni stają się bardziej nieruchawi i trudniej im reagować na Twoje poczynania.

IMG_6725

W swojej turze gracz może wykonać jedną z sześciu akcji, kładąc dysk na odpowiedni symbol na akcji na swojej planszy gracza. Akcje dostępne to:

a) Eksploracja – dołożenie nowego kafelka do mapy galaktyki. Jeśli nie ma tam obcych, można go od razu zająć i skolonizować obecne tam planety.

b) Ruch – przesunięcie swoich statków do 3 razy (jeden statek 3 pola, lub 3 statki jedno pole) – uwaga, statki mają zasięg ograniczony mocą silników!

c) Budowa – zbudowanie dwóch statków.

d) Badania – zakup jednej technologii z losowo dostępnych na planszy rozwoju.

e) Rozwój – dołożenie dwóch części, spośród odkrytych, do swoich statków.

f) Wpływ – dodanie lub odjęcie dwóch swoich dysków z mapy galaktyki oraz reaktywacja statków kolonizacyjnych (bez tej akcji możliwe są tylko dwie kolonizacje na turę).

Następnie akcje wykonuje kolejny gracz, aż do chwili gdy wszyscy spasują. Gracze, którzy spasowali mogą jeszcze wykonać dużo słabsze „reakcje”, w normalnej cenie – przesunąć statek o 1 pole, wybudować 1 rzecz lub dołożyć 1 część do statków. Po spasowaniu wszystkich rozgrywa się walki, sumuje dochody i koszta, po czym rozpoczyna się kolejna tura. Gra kończy się po  dziewięciu turach.

IMG_6734

Jeśli Cię na to stać, tą samą akcje możesz wykonywać dowolną ilość razy (no, maksymalnie 15, bo tyle możesz mieć dysków). Jednocześnie zdejmując każdy dysk z jego miejsca na planszy odsłaniasz kolejną wartość kosztów, które dość szybko rosną wręcz dramatycznie – a bankructwo jest w tej grze jednym ze sposobów na porażkę i wykluczenie gracza. Rzadkim, bo rzadkim, ale jest.

Fajnie rozwiązana jest też kolonizacja. W grze występują cztery typy planet – trzy dopasowane do produkcji określonych zasobów oraz czwarta, możliwa do wykorzystania jak chcesz. Na swojej planszy masz trzy tory zasobów, na początek zapełnione kostkami w Twoim kolorze. Kolonizując planety po prostu kładziesz na nich kostkę z odpowiedniego toru, odsłaniając Twoje nowe dochody z tego zasobu. Proste i eleganckie (choć za cenę długiego rozstawiania, grr!)


Specyficznie rozwiązana jest walka i jest to chyba mój największy opór co do gry – jest jak dla mnie zbyt losowa i jakaś taka miałka. Gracze rzucają kostkami, 6 to zawsze trafienie, 1 zawsze chybienie, niekiedy statki są wzmocnione np. komputerem celowniczym czy tarczami, zwiększającymi lub zmniejszającymi szanse na sukces. Możesz też mieć silniejsze i słabsze działa, jednorazowego strzału torpedy, większą wytrzymałość statków, musisz też brać pod uwagę ograniczone miejsce na statku oraz siłę silników – to wszystko jednak rozstrzygasz w fazie rozwoju, w bitwie masz już tylko czyste cyferki. Jakieś to takie bezpłciowe, nieklimatyczne i losowe. Po ogromnej elegancji dotychczasowych rozwiązań, tu również czegoś takiego oczekiwałem i mi tego zabrakło. A szkoda, bo walka jest w zasadzie jedyną opcją interakcji z innymi graczami (są też sojusze, ale w gruncie rzeczy bez znaczenia – nie ma dyplomacji ani handlu).

IMG_6733

Wspominałem już, że instrukcja jest dość słaba. Co gorsza, jest przytłaczająca. Strasznie nie lubię instrukcji, które zaczynają od zasypania czytelnika tym, co ma przygotować do rozpoczęcia rozgrywki, nie wyjaśniając wpierw jej sensu i ogólnych założeń. Tak jest tutaj i to czuć. Spotykałem gorzej napisane instrukcje, ale i tak jest niefajnie. Za to plus za kilka wersji językowych ,zarówno instrukcji jak i kart przypominających zasady. Wszystkich 4, dwustronnych, co też nieco mówi. Szkoda wprawdzie, że tylko angielskie są na solidnej, grubej tekturze, ale ogólnie „ujdzie”.

Jeśli chodzi o wykonanie reszty gry, mam nieco mieszane uczucia. Nie jest źle, ale za tą cenę mogłoby być lepiej. Jasne, same pudło jest duże i ciężkie, ale np. plastikowe modele statków są po prostu brzydkie i tandetne, a karty graczy i karta technologii mogłyby być z lepszej tektury – cieniutkie nie zapowiadają zbyt długiego życia przy intensywnym obgrywaniu.


Klimatycznie, pół na pół. Część ekonomiczna jest fajna i dobrze rozwiązana, naukowo-bitewnej czegoś zabrakło. Nie do końca wiem jak można by to zrobić lepiej, ale tu po prostu czegoś zabrakło. Niezbyt podoba mi się też opcja wykluczenia gracza w grze na więcej niż 2 osoby. Jasne, przy dwóch jest to po prostu kwestia szybszego skończenia gry i realnej strategii na przeciwnika. Ale przy większej ilości graczy jest to już problem i dałoby się to lepiej rozwiązać. Mimo wszystko, z tego co wiem nie ma obecnie na rynku lepszego 4x-a, przynajmniej nie takiego, który nie wymagałby tygodniowego urlopu do rozegrania ;) Nie jest to z mojej strony silna czwórka, ale jest mimo wszystko czwórka.

Moja ocena: 4/5 – jest to słaba czwórka, ale jednak czwórka

beatag

Gra, którą rozkłada się 40 minut jest dla mnie nie do zaakceptowania. W tym czasie można rozegrać inną grę…

Do Eclipse zabieraliśmy się trochę jak pies do jeża, ja już czułam, że to będzie masakra, po tym jak Artur za pierwszym razem zrezygnował z rozstawiania, tak był tym sfrustrowany. Ale w końcu postanowiliśmy wziąć byka za rogi, wiedziałam też, że gra ma dobre recenzje wśród graczy, więc byłam jej w sumie ciekawa. Artur zaczął rozkładać grę, a ja upiekłam ciasto, poszłam po zakupy, wróciłam, obejrzałam film, poprasowałam ubrania, wysprzątałam łazienkę, a jak skończyłam, to Artur był już na półmetku rozstawiania… Żartuję oczywiście, wtedy gdy on rozstawiał – ja pracowałam na komputerze i zdążyłam sporo zrobić, bo to dłubanie trwało naprawdę prawie godzinę.

IMG_6730

Sama rozgrywka jest bardzo złożona i pod żadnym pozorem nie nadaje się na granie z przyjaciółmi, którzy przyszli do ciebie na kolację czy kawę. To gra dla osób, które dysponują ogromną ilością wolnego czasu, który chcieliby przeznaczyć wyłącznie na siedzenie przy stole i granie. Czyli generalnie dla niezbyt dużej części społeczeństwa. Nie pograsz w Eclipse ze szwagrem, czy mamą. Nie będą mieli tyle czasu i jest ryzyko, że popukają się w głowę, gdy im powiesz, że rozkładałeś grę na stole przez godzinę. Jak znajdziesz osoby, które będą chciały w to zagrać, to zaproś ich na 19.00 i zacznij rozkładanie gry o 18.00. Albo daj im ze dwie jakieś inne gry do rozegrania w międzyczasie, gdy ty będziesz rozkładał Eclipse.

Mechanika jest może i interesująca, jednak ani razu nie miałam w czasie rozgrywki momentu, w którym bym odczuwała jakąś ekscytację z wykonywanych działań. Jest tego wszystkiego po prostu za dużo, ilość możliwości i komponentów je oznaczających jest przytłaczająca i męcząca. Myślę, że aby cieszyć się rozgrywką, trzeba by było zagrać w Eclipse chociaż kilka razy, poznać lepiej karty, oznaczenia. Ja niestety nie zamierzam się już tego podejmować. Jest wiele gier, w które wystarczy zagrać raz, żeby je pokochać. I jeszcze więcej takich, które chciałabym poznać. Nie mam czasu na dawanie kolejnych szans grze, która mnie zmęczyła.

Doceniam pracę włożoną w zaprojektowanie i przygotowanie takiej gry, doceniam kunszt wykonania. Jednak w żaden sposób nie jest to gra dla mnie.

Moja ocena: 2/5

IMG_6735

podsumowanie

Ostateczna ocena: 3/5

Ilość graczy: 2-6

Przeciętny czas rozgrywki: ok. 45 minut na gracza

Cena: ok. 270  zł

Grę możesz kupić np. TUTAJ

Recenzja: Steam Park
Recenzja: Rancho Party