City Tycoon to gra ekonomiczna, w której gracze budują nowoczesne miasto, kupując różne jego komponenty. Miasto jest co prawda wspólne, ale nie jest to gra kooperacyjna. Każdy z graczy działa na swój własny rachunek, a wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów.
Na początku gracze dostają po 5 kafli dzielnic, z czego wybierają sobie jeden, a resztę podają graczowi po swojej lewej stronie. Z otrzymanych kafli znowu wybierają jeden, a resztę podają, itd. Dodam, że prawie każdy kafel jest atrakcyjny, ma swój koszt i określone korzyści, które daje graczowi. Tak więc często wybór nie jest łatwy.
Zaczątkiem miasta jest wodociąg i elektrownia, która dostarcza miastu wodę i prąd. Są to 4 kafle wyłożone na stole. Do nich gracze dokładają kolejne kafle, w zależności od tego, na co ich stać i co chcą osiągnąć. Gracz w swojej turze ma do wyboru: 1. dołożyć kafel dzielnicy z ręki, płacąc za niego określoną sumę, 2. zakupić prywatny wodociąg lub elektrownię na swój użytek (jednak inni gracze również będą mogli z nich korzystać, uiszczając opłatę dla właściciela), 3. oddać kafel w zamian za 5 pieniędzy.
Poszczególne kafle dają graczom różne korzyści (np. pieniądze, surowce, punkty zwycięstwa), o ile zostaną zasilone w określoną ilość prądu i/lub wody. Aby zasilić swoją dzielnicę w prąd lub wodę – musimy przetransportować je z elektrowni lub wodociągów miejskich lub prywatnych, płacąc każdorazowo 2 poszczególnym właścicielom za każdy kafelek przez który przechodzi zasób lub miastu (którego 4 kafelki traktuje się jako jeden). Trzeba więc dobrze obliczać, czy taki biznes się opłaci, bo możemy więcej stracić, niż zyskać.
Gdy kończy się etap zasilania dzielnic i obliczania zdobytych tym sposobem korzyści – zdejmujemy znaczniki prądu i wody, odnawiamy zasoby elektrowni i wodociągów (tych, które na to pozwalają) i zaczynamy kolejny etap, z nowymi kaflami dzielnic, z których znowu wybieramy jedną, a resztę podajemy dalej, itd. Gra toczy się przez 4 etapy.
Graliśmy w City Tycoon w 2 i 4 osoby. O ile we dwoje jest to spoko gra, ale raczej z tych średnich, to przy 4 nabiera rumieńców i rozgrywka jest ciekawa, emocjonująca i przyjemna. Jest sporo trudnych decyzji, często odczuwa się brak pieniędzy i trzeba się żegnać z fajnymi kaflami, by zyskać z banku 5 za każdy z nich i móc opłacić pobór wody i prądu na już wyłożone dzielnice, które mają przynieść atrakcyjne korzyści.
Podoba mi się początkowy mechanizm wybierania jednej karty i przekazywania reszty kolejnemu graczowi, podobnie jak w 7 Cudów Świata często jest szkoda oddawać innym korzystnych kafli, ale cóż zrobić. Czasem warto więc celowo zabrać sobie coś, co przydałoby się komuś innemu, aby utrudnić mu zdobywanie punktów. Tym bardziej, gdy np. mamy świadomość tego, że spora część naszych kafli będzie musiała zostać oddana w zamian za pieniądze z banku.
W jednej z rozgrywek byłam w takiej sytuacji, że nieustannie nie miałam pieniędzy na budowanie nowych dzielnic. Zbudowałam zaledwie ze 4-5 na początku i ledwie udawało mi się później uciułać pieniędzy na opłacenie wody i prądu dla nich. Mimo tego udało mi się wygrać grę, bo miałam to szczęście, że układ moich kafli pozwalał mi na zdobywanie dodatkowych punktów zwycięstwa za każdym razem, gdy któryś z sąsiadujących kafli był uruchamiany.
Zasady wydają się trochę ciężkie do wyjaśnienia, ale kafelki są dobrze oznaczone i gra jest dość intuicyjna, tak więc po jej rozpoczęciu bardzo szybko łapie się właściwy rytm i gra staje się łatwa i całkiem prosta.
Brakuje jakiegoś ciekawego twista w mechanice, przez co mam wrażenie, że jest to gra podobna do wielu innych. Nie przeszkadza mi to jednak jakoś specjalnie, gra się dobrze, nie ma przestojów. No, chyba, że ktoś się wybitnie długo zastanawia gdzie położyć swój kafel :)
Moja ocena: 4/5
City Tycoon to gra, która odkrywa swój urok z czasem i po kolejnych rozgrywkach jestem do niej nastawiony dużo cieplej, niż gdy zaczynałem w nią grać. System wyboru kafli, porównywalny z wyborem kart z „7 Cudów” sprawdza się naprawdę nieźle, wymuszając sporo planowania i liczenia. Jest ono dodatkowo nakręcane przez fazę tansportu dóbr, gdzie często musimy być przygotowani na dodatkowe wydatki.
Mechanicznie gra zawiera też wiele fajnych, drobnych smaczków. Każda kolejna elektrownia czy wodociąg ma większą wydajność, ale też więcej kosztuje, a do tego zawsze mamy wybór między dwoma opcjami – tańszą i dającą więcej zasobów, ale jednorazowo, oraz droższą i dającą zasoby odnawiane co turę. Ogólnie rzecz biorąc, niezła gra ekonomiczna, zgadzam się też z Beatą, zdecydowanie lepiej działa na większą ilość graczy.
Jeśli chodzi o klimat, gra jest mniej „organiczna” niż np. Suburbia, nie czuje się aż tak bardzo budowania miasta, raczej po prostu szasowanie zasobami, którymi mogłoby tak naprawdę być cokolwiek. W Suburbii faktycznie czułem się jak budowniczy miasta, tutaj bardziej rozwiązywałem zagadkę logiczną. Trudno mi ocenić czego to konkretnie wina, może kwestia grafik na kaflach? (Kojarzących się z wizualizacją w programie projektowym.) A może to kwestia ograniczonej interakcji między kaflami? (W zasadzie nie ma między nimi interakcji negatywnej, jedynie pozytywna, niektóre kafle wzmacniają produkcję innych, jeśli te zostaną akurat aktywowane. To system dużo mniej realistyczny niż złożone interakcje w Suburbii.)
Nieco przeszkadza też system oznaczania swoich kafli – małe znaczki są czasami po prostu niewidoczne. Z drugiej strony nie wiem jak inaczej można by to sensownie rozwiązać
Ogólnie rzecz biorąc, City Tycoon jest po prostu córką 7 Cudów i Suburbii, grą słabszą od każdego ze swoich rodziców, ale wciąż całkiem solidną ekonomiczną planszówką. Jeśli znajdziesz w dobrej cenie, polecam :)
Moja ocena: 4/5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 2 – 5
Przeciętny czas rozgrywki: ok 60-75 minut
Cena: ok. 120 zł