W „Sushi Go!” zagraliśmy w jednym ze sklepów z planszówkami w Waszyngtonie, w czasie naszej wakacyjnej podróży po USA. Świetny sklep – miał mnóstwo rozpakowanych egzemplarzy demonstracyjnych, w które klienci mogli sobie zagrać przed zakupem gry, przy wygodnych stołach na tyłach sklepu. Wybraliśmy grę, która ma proste zasady i jest krótka, bo trochę szkoda nam było wakacyjnego czasu w obcym kraju na to, by godzinami siedzieć przy planszy.
W „Sushi Go!” celem gry jest zebranie jak największej ilości punktów. Jesteśmy w restauracji sushi, gdzie zjadamy posiłek złożony z różnych rodzajów sushi, starając się znaleźć taką ich kombinację, która przyniesie nam najwięcej punktów. W zależności od ilości uczestników, gracze dostają od 7 do 10 kart z różnymi rodzajami sushi. Na każdej karcie mamy napisane w jaki sposób jest ona punktowana. Na przykład: za dwie karty Tempura dostaniemy na koniec gry 5 pkt, za 3 Sashimi dostaniemy 10, jeżeli mamy kartę Wasabi, to następna karta Nigiri liczy się potrójnie, itp. Każdy z graczy wybiera jedną kartę, którą zagrywa jednocześnie z pozostałymi graczami. Resztę kart przekazujemy osobie siedzącej po naszej lewej stronie. I ponownie: wybieramy jedną kartę z otrzymanych, po czym zagrywamy ją, a resztę kart przekazujemy osobie po lewej. Trzeba w taki sposób wybierać karty do zagrywania, by zmaksymalizować liczbę punktów na koniec gry. Ciekawą kartą jest Chopsticks (pałeczki), która pozwala w kolejnej turze zamiast jednej karty – zagrać dwie na raz. Gdy skończą się wszystkie karty – podliczamy punkty. Takich rund instrukcja sugeruje zagrać 3, ale w zasadzie najlepiej dopasować ich ilość do tego, ile mamy czasu.
Gra jest bardzo ładna, kolorowa, grafiki sushi na kartach są urocze i obcuje się z nimi z przyjemnością. Pudełko na karty jest małe, metalowe – bez zbędnego wypychania powietrzem w celu podniesienia ceny. Zasady są proste do wyjaśnienia, wystarczy raz dowiedzieć się o co chodzi i już można grać. Karty są zrozumiale opisane.
Problemem gry jest zupełny brak emocji. Gdy porównam sobie np. Hanabi, karciankę, w której nie raz i nie dwa padało bardzo emocjonalne słowo niespecjalnie nadające się do publikacji, to Sushi Go wypada przy niej kiepsko. Być może w rozgrywce z dziećmi wyglądałoby to inaczej, ale chcąc grać w gronie dorosłym – lepiej wybrać inną grę. Nie jest to też gra całkiem zła – wymaga trochę pogłówkowania, trochę ryzyka. Jak zobaczycie ją gdzieś u kogoś na półce, albo w kawiarni, to można wziąć i sobie zagrać. Ja bym jej raczej nie kupowała, ale może kiedyś jedną szybką partyjkę bym zagrała.
Moja ocena: 3/5
Głównym problemem Sushi Go! jest fakt, że ta gra po prostu nie jest zeskalowana na dwóch graczy. Niestety, po pierwszym ruchu-dwóch jest w zasadzie pozamiatane. Można z góry przewidzieć co kto wybierze i o ile ktoś nie zrobi czegoś głupiego, wszystko sprowadza się do tego na ile trafnie „wstrzeliliśmy się” z pierwszym zagraniem w karty, które dostał przeciwnik (i które właśnie przekazał nam). A to niestety czyni całą zabawę mało atrakcyjną.
W instrukcji jest wprawdzie wersja alternatywna, pozwalająca nieco obejść ten problem, ale koniec końców, grę powinno się po prostu sprzedawać jako grę dla 3-5 osób i wszystko byłoby ok. W takim układzie pojawia się więcej nieprzewidywalności i planowania (które może zostać popisowo zepsute przez rywali, trzeba więc przewidywać również ich ruchy). Gra staje się więc nieporównywalnie ciekawsza.
Graficznie jest naprawdę słodko, słitaśnie i kawaii, ale to pasuje do ogólnego klimatu gry. Żałuję, że nie mieliśmy okazji przetestować jej w piątkę, bo podejrzewam, że wtedy naprawdę zyskiwałaby na jakości i emocjach. Przy dwóch osobach tego po prostu nie ma i psuje to wrażenia z gry.
Moja ocena: 3/5… przy grze na 3+ graczy dałbym jej 4/5, przy grze na 2 dałbym jej 2/5, więc końcowa ocena mocno zależy od tego, na ile osób planujecie grać.
Ostateczna ocena: 3/5
Ilość graczy: 2 – 5
Przeciętny czas rozgrywki: ok 15 min.
Cena: ok. 16 $
Grę możesz kupić np. na Amazon.com – niestety nie trafiliśmy na nią w żadnym z polskich sklepów.