Rancho to gra wykorzystująca mechanikę popularnego Superfarmera i będąca jego kontynuacją. Bije rekordy popularności na całym świecie i wcale mnie to nie dziwi.
Celem gry jest posiadanie stada składającego się z czterech rodzajów zwierząt: królika, owcy, krowy i konia – w przynajmniej jednym egzemplarzu. Wygrywa gracz, który jako pierwszy stanie się właścicielem takiego stada. Zwierzęta można kupować lub sprzedawać, każde zwierzę ma swój przelicznik, będąc jednocześnie walutą i towarem. Trzeba też pamiętać o tym, że aby dołączać nowe zwierzęta do swojego stada, trzeba być właścicielem odpowiedniego terenu, który również można kupować – wymieniając go za zwierzęta. Przykładowo – teren może być warty 6 królików, tyle samo owieczka. Krowa jest warta dwie owieczki, koń dwie krowy, itd. Gdy już kupiliśmy to, co potrzebujemy – rzucamy dwiema 12-ściennymi kostkami. Na kostkach są wizerunki zwierząt. Zwierzątko, które wypadło na kostkach, może się rozmnażać. Ilość nowych, rozmnożonych zwierząt, zależy od tego ile mamy par danych zwierzątek w stadzie, włączając w to zwierzątka na kostkach. Czyli np. jeżeli na jednej kostce wypadła owca, a na drugiej królik, a mamy w stadzie 3 króliki i 2 owce – to nowych zwierząt powstanie z tego 2 króliki (bo w sumie mamy 4 króliki, czyli dwie pary) i 1 owca (bo mamy w sumie 3 sztuki, czyli tylko jedną parę).
Utrudnieniem jest wypadający czasami na kostkach wilk lub lis. Gdy wypadnie lis – tracimy króliki, a gdy wilk wszystkie zwierzęta. Przy czym tracimy tylko te zwierzęta, które znajdują się na określonym obszarze planszy. Obszar ten wskazuje rzut sześcienną kostką i liczba wyrzuconych oczek. Można zabezpieczyć się przed konsekwencjami wyrzucenia lisa lub wilka za pomocą kupienia małego lub dużego psa – które również mają swoją cenę wyrażoną w królikach. Pies jest do jednorazowego wykorzystania.
Gra się toczy bardzo dynamicznie, zasady są proste i łatwe do wyjaśnienia. Sporo tu jednak może namieszać czynnik losowy. Ale też trzeba pomyśleć nad strategią, nad tym, co warto kupić, czy i kiedy kupić psa, zaplanować teren pod zakup konia (koń potrzebuje go najwięcej), itd. Nie są to jakoś wielce skomplikowane procesy myślowe, w końcu to gra familijna. Ale gra się bardzo przyjemnie. Jeżeli grywacie z dziećmi – będziecie mieć świetną zabawę, ale dziecko do takiej gry musi umieć liczyć. W zasadzie może się uczyć liczyć na tej grze, bo bardzo dobrze taka rozgrywka temu służy. Jeżeli grywacie bez dzieci – również się będziecie dobrze bawić, ale potraktujcie rozgrywkę jako wstęp do czegoś większego.
W grze nie ma interakcji negatywnej, czyli gramy tak, żeby dogodzić sobie, a nie żeby dowalić przeciwnikowi. Owszem, zdarza się dowalenie, ale nie celowe, tylko jako efekt różnych innych decyzji gracza. Np. gdy wypadnie na kostce koń, a jest to bardzo rzadkie, to jeżeli masz już jednego konia, to jest para, czyli mogą się rozmnożyć. Wtedy w kolejnej turze sprzedajesz sobie tego konia i stać cię niemal na wszystko, właściwie prawdopodobnie wygrałeś. Ale jeżeli nawet zdarzy się taka sytuacja, że możesz rozmnożyć konie, to jeśli inny gracz wcześniej kupił konia – nie rozmnożysz swoich, bo po prostu jest ograniczona ilość zwierząt w grze, więc czasem nawet szczęście w kostkach nie pomoże.
Fajna, szybka gra. Jest ciekawie, kolorowo, są zwierzęta, ładnie wykonane elementy. Może trochę zbyt prosta i dziecinna to gra, dlatego nie dostanie najwyższej oceny, ale z przyjemnością będą po nią sięgać, gdy będzie okazja.
Moja ocena: 4/5 – gdybyśmy dawali połówki dałabym 4,5.
Ranczo to przyjemna gra, kryjąca stricte matematyczną esencję pod warstwą kolorowych zwierzątek. W swojej istocie to klasyczna abstrakcyjna eurogra i zapewne najlepsze wyniki osiągną tutaj fani takich gier (choć mogą się oni zżymać na poziom losowości rozgrywki).
Gra się przyjemnie i dość szybko, niewielka ilość możliwych akcji w turze zdecydowanie przyśpiesza rozgrywkę. Dobrym zagraniem, zwiększającym znacznie dynamikę, jest ograniczenie ilości możliwych do kupienia zwierząt w zależności od ilości graczy. Utrudnia to zwycięstwo oparte na ciągu szczęśliwych rzutów, bez żadnej strategii.
Oprawa graficzna jest bardzo sympatyczna, elementy gry solidne i wytrzymałe. Zdecydowanie można sobie pograć. choć raczej na rozpoczęcie wieczoru z planszówkami.
Moja ocena: 4/5 – po prostu dobra gra
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 2 – 6
Przeciętny czas rozgrywki: ok 20-30 min.
Cena: ok. 50 zł