Pret-a-Porter na pierwszy rzut oka wydaje się być typowo kobiecą grą o modzie. Tak, tematyka gry to niewątpliwy atut i z pewnością grające kobiety ją docenią. Jednak, jak się okazuje, tematyka jest tylko tłem do twardych rozgrywek biznesowych na rynku odzieżowym.
Celem gry jest zarobienie jak największej ilości pieniędzy. Gracze wcielają się we właścicieli firm odzieżowych, w których aby odnieść sukces, muszą tworzyć kolekcje strojów, zatrudniać pracowników, szkolić ich, zdobywać kontrakty, rozbudowywać sieć sklepów, dbać o kontakty z mediami, a także robić wszystko, by dana kolekcja na pokazach mody, które odbywają się raz na kwartał, osiągnęła najwyższą wartość i została jak najlepiej sprzedana.
Każda runda to osobny miesiąc. Pokazy odbywają się raz na kwartał, zatem mamy dwa miesiące do przygotowania się, a trzeciego miesiąca jest pokaz. W ciągu miesiąca przygotowawczego gracze mają możliwość wykonania 3 akcji. To bardzo mało, trzeba więc dobrze zaplanować nasze działania, aby zdążyć ze wszystkim przed miesiącem pokazowym. Spośród dostępnych akcji mamy do wyboru: zaciągnięcie kredytu w banku, zdobycie kontraktów, zatrudnienie pracowników, kupowanie budynków, odwiedzenie projektantów i zdobycie projektu stroju, zakup surowców u producenta lokalnego, w hurtowni lub z importu oraz przygotowania, w czasie których można zaopatrzyć się w dodatkowe profity typu znacznik jakości, PR, trendów lub w gotówkę. W trakcie gry możemy rozwijać naszych pracowników (dają więcej korzyści, ale kosztują drożej), rozbudowywać budynki, realizować kontrakty, zdobywając m.in. dzięki nim punkty trendów, jakości lub PR, które będą miały znaczenie przy ocenie kolekcji na pokazie mody.
Gra ma sporo zasad, ale są w miarę proste do wyjaśnienia i można spokojnie grać nawet z kimś, kto jest sporadycznym graczem. Składa się z planszy, wielu różnych kart i żetonów – potrzeba więc sporo miejsca na rozłożenie tego wszystkiego. Minus gry to nie dość dobrze zrównoważone karty. Jest kilka kart, które są wyraźnie lepsze od innych, jest kilka takich, których się bardzo rzadko używa. Nie ma to jednak zbyt dużego wpływu na przyjemność czerpaną z grania, z tym, że gdy do planszy siadają nowicjusze z osobami znającymi grę – ci drudzy mają zazwyczaj przewagę.
Rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Nie ma tutaj czasu na siedzenie i dumanie o tym, jakby tu dowalić rywalowi. Trzeba mieć oczy i uszy otwarte, aby zgarnąć dla siebie najodpowiedniejsze karty.
Gra dobrze oddaje realia prowadzenia biznesu, zwraca uwagę na to, że do sukcesu potrzebna jest ciężka praca (bo bez dużej ilości projektów w kolekcji niewiele się uda), stałe trzymanie ręki na pulsie, dbanie o jakość produktu, ale też o pracowników, public relations, a do tego odrobina szczęścia. To wszystko dopiero przekłada się na wartość końcową produktu i determinuje możliwą do zarobienia na nim kwotę.
Pret-a-Porter to must have zarówno dla miłośników planszówek, jak i dla… przedsiębiorców. To gra ekonomiczna, ze wszystkimi tego konsekwencjami, bardzo dynamiczna, wymagająca szybkiego podejmowania decyzji. Niespecjalnie więc się nada do tego, by grała w nią babcia z wnuczkiem przed snem. Dobrze sprawdzi się w dwuosobowej rozgrywce, jak i na więcej osób. Graliśmy w nią w 2 osoby oraz we 4. Problemem jest jedynie to, że przy większej ilości osób dramatycznie rośnie czas rozgrywki, zwłaszcza, gdy część graczy gra w nią pierwszy raz – wyjaśnianie zasad na początku i doprecyzowanie później jednak trochę trwa.
Uwaga do panów: Nie bójcie się tematyki! Gwarantuję, że już na początku o niej zapomnicie, wpadniecie w wir działań biznesowych i nie będziecie mieli poczucia obciachu, że oto przygotowujecie sukienkę z kolekcji Vintage na pokaz mody do Nowego Jorku :)
Moja ocena: 5/5
Przyznaję bez bicia – uwielbiam gry oparte na mechanice worker placement. Jest dla mnie po prostu bardzo naturalnym i trafnym odwzorowaniem realiów biznesowych, gdzie trzeba naprawdę dużo kombinować nad tym, co akurat jest priorytetem i na czym warto szczególnie się skupić. Czy skorzystać z pojawiającej się okazji, która może przynieść wielkie korzyści długoterminowo? Ale co, jeśli przez to nie uda się zrealizować podstawowych zleceń? Kręciło mnie to w Agrykoli i kręci również w Pret-a-Porter, gdzie presja w tym zakresie jest jeszcze większa, a sytuacja na planszy zmienia się jeszcze dynamiczniej.
Pierwsza partia w tą grę nauczyła mnie zresztą, jak ważne jest przestrzeganie tych zasad. Po prostu zagapiłem się i nie zauważyłem, że nadchodzi już miesiąc wystawowy, przez co do pierwszej rywalizacji (i okazji do zarobienia jakichś pieniędzy) w ogóle nie podszedłem. Skończyło się to oczywiście znaczącą porażką pod koniec gry, co mnie jednak do niej nie zniechęciło. Przeciwnie, pokazało, że mimo pewnego elementu losowości w grze, planowanie, trzymanie ręki na pulsie i pilnowanie ruchów i terminów jest w niej absolutną podstawą. Jednocześnie nie można też zapomnieć o długoterminowym planowaniu, ale lepiej też nie przesadzić z kosztami i…
Dużo tego, niewątpliwie, trzeba mieć na uwadze i to właśnie czyni tą grę tak atrakcyjną. Trzeba dużo kombinować, sprawnie reagować na sytuację na planszy, posuniecia rywali, nowe okazje na rynku, czasem w biegu przerabiać szczwany plan, gdy właśnie na pojawiła się dużo lepsza możliwość… Zdecydowanie sprawia to, że Pret-a-Porter jest grą, którą mogę z czystym sercem polecić. Jedyną, niewielką wadą jest dla mnie czas gry, nie zawsze mamy czas na 1,5-godzinną partyjkę i gdyby powstała „kieszonkowa”, nieco szybsza jej wersja, byłaby moim ideałem. Prócz tego nie mam się do czego przyczepić :)
Moja ocena: 5/5 – warto, jedna z ulubionych gier w mojej kolekcji
Ostateczna ocena: 5/5
Ilość graczy: 2-4
Przeciętny czas rozgrywki: 60-120 minut
Cena: ok. 120 zł.