Recenzja: Mercatores

arturg

W „Mercatores” gracze wcielają się w rolę kolonialnych kupców, nabywających zamorskie towary i upłynniających je na rodzimym rynku… jeśli tylko stać ich będzie na podatek!

W praktyce to gra oparta na mechanice kolekcjonowania zestawów/set collecting, ale z bardzo ciekawą modyfikacją, mocno zmieniającą jej dynamikę.

Gra składa się z dwóch faz – zakupów i sprzedaży.

W fazie zakupów każdy gracz zaczyna z ręką pięciu kart oraz zestawem pięciu kart na wspólnym targowisku. W swojej turze musi odłożyć jedną ze swoich kart na targowisko i dobrać dwie (jeśli odłożył towar) lub trzy (jeśli odłożył budynek) inne na rękę. Następnie musi z ręki zagrać do swojego składu jedną z trzech opcji:

a) dowolną ilość kart jednego towaru,

b) po jednej karcie dwóch towarów,

c) kartę budynku specjalnego.

Musi przy tym pamiętać, że (za wyjątkiem ostatniej tury) nie może mu nigdy zostać na ręku mniej niż jedna karta. W kolejnej turze musi być w stanie ponownie dokonać wymiany.

Następnie targowisko jest uzupełniane, kolejka przechodzi na kolejnego gracza i tak gra toczy się, aż jeden z graczy uzbiera w swoim składzie co najmniej 15 kart. W tym momencie dostaje kartę kapitana (wartą dwa punkty na koniec gry) oraz kartę zwolnienia z podatku. Pozostali gracze wykonują jeszcze po jednej turze, po czym składa się targowisko i zaczyna się faza sprzedaży

W fazie sprzedaży każdy z graczy zaczyna swoją kolejkę od opłacenia podatku – odłożenia jednej z kart bez punktowania. (Chroni przed tym karta zwolnienia z podatku, którą po każdej pełnej kolejce przekazywana jest kolejnemu graczowi.) Następnie gracz może zapunktować na jeden, ale tylko jeden sposób. W tym celu odkłada wybraną kartę/wybrane karty i dobiera odpowiednią ilość monet (od jednej do trzech). Kolejność nie jest tu jednak bez znaczenia. Po pierwsze, punktujemy tylko za określone ilości kart, nadmiar przepada. A co kolejkę musimy płacić podatek. Może więc warto poczekać ze spieniężeniem danego zestawu, bo mamy tam kilka nadmiernych „buforowych” kart?

Powód planowania jest jednak jeszcze jeden. Karty budynków punktują bowiem nie tylko za nasze karty (a czasem wręcz zupełnie nie za nasze). Każda z takich kart punktuje za karty dwójki graczy. Czasem nasze i kogoś, a czasem np. tylko naszych sąsiadów. Jeśli spieniężą karty na których nam zależy zanim za nie zapunktujemy, obejdziemy się smakiem! Ale może warto samemu ich uprzedzić w tym zakresie, nawet tracąc kartę buforową albo dwie, bo widzimy, że nieźle się na nas dorobią, a my nic na tym nie zyskamy?

Ta prosta dynamika wpływa zarówno na planowanie w pierwszej fazie, jak i na główkowanie o sprzedaży w drugiej – i stanowi podstawę uroku tej, skądinąd prostej gry. Dzięki temu jest szybka i prosta, ale nie banalna. Choć brakuje tu może nieco negatywnej interakcji i tak pozwala potencjalnie utrzeć innym nosa.

Sama gra wykonana jest bardzo ok. Malutkie, wygodne pudełko, normalnej jakości karty, przyzwoita i zwykle przejrzysta grafika (tylko dwie ikony bywają czasem mylone, przydałoby się je bardziej wyróżnić). Nie jest to gra roku, ale – zwłaszcza w tej cenie – bardzo sympatyczne „pykadełko”. Spokojnie polecam.

Moja ocena: 4/5 – lekka, przyjemna, ale wymagająca myślenia i planowania

beatag

Mercatores tak bardzo przypomina mi „matematyczne” gry Reinera Knizii, że zdziwiłam się, że to nie on jest autorem.

Zaletą jest prostota i krótki czas trwania rozgrywki, łatwo jest wyjaśnić i zrozumieć zasady. Jest troszkę emocji, związanych z elementem losowym. Jednak brakowało mi tu klimatu gry. Równie dobrze do tej samej mechaniki mogłaby być doczepiona inna fabuła, albo mogłoby jej nie być i gra nic by nie straciła – dlatego też sądziłam, że stworzył ją Reiner Knizia, bo to u niego dość częste.

Jeżeli chcecie mieć w swojej kolekcji tanią, szybką, prostą gierkę – to może być dobry wybór, natomiast nie jest to gra, która powala na łopatki i zostaje jakoś dłużej w pamięci. Nie da się ukryć, że jednym z jej ważniejszych atutów jest cena i grywalność w stosunku do tejże ceny.

Graficznie jest w porządku, klasyczne karty, symbole zrozumiałe, rysunki „kupieckie” :)

Z chęcią zagrałam, natomiast nie wiem na ile bym po nią sięgała sama z siebie. Dałabym ocenę 3,5 ale biorąc pod uwagę ile dostajemy za tak małą cenę – daję 4.

Moja ocena: 4/5

podsumowanie

Ostateczna ocena: 4/5

Ilość graczy: 2-4

Przeciętny czas rozgrywki: ok. 15-30 minut, w zależności od liczby graczy

Cena: ok. 25 zł

Grę możesz kupić np. TUTAJ

Recenzja: Francis Drake
Recenzja: Concordia