Eldritch Horror to kolejna gra z cyklu „spróbujmy naśladować coś, co nie jest planszówką”. To również swego rodzaju rozwinięcie/aktualizacja Arkham Horror, oparte na niemal identycznej mechanice, tylko przeniesione z malutkiego Arkham na cały wielki świat circa 1920.

Gracze wcielają się w badaczy tajemnic, śledzących niepokojące wydarzenia. Prywatni detektywi, okultyści, ale i zwykli rolnicy czy aktorzy, zetknęli się z wielkim, przedwiecznym ZUEM (tu w postaci uroczej pomarańczowej ośmiorniczki-Cthulhu) i próbują uratować świat przed zagładą. Kosztem swego życia i/lub zdrowia psychicznego, tak w ogóle.

Cthulhu - specjalna ultra-rzadka figurka kolekcjonerska do Eldritch Horror, kosztująca dusze pierworodnego oraz dziesięć pokeballi.

Cthulhu – specjalna ultra-rzadka figurka kolekcjonerska do Eldritch Horror, kosztująca dusze pierworodnego oraz dziesięć pokeballi.

Mitologia Cthulhu stworzona przez Howarda Philipa Lovecrafta była wielokrotnie „egranizowana”, zarówno w wersji komputerowej, jak i planszowej. Praktycznie nigdy, może za wyjątkiem klasycznego RPG „Zew Cthulhu”, nie udało się jednak zrobić tego naprawdę dobrze. Trudno się temu zresztą dziwić – jej esencją jest przerażenie w obliczu bezmiernego, obojętnego kosmosu, gdzie ludzkie życie czy marzenia nie mają żadnego znaczenia. Nie jesteśmy nawet mrówkami dla prawdziwych wielkich tego świata. Nasza planeta to jedynie zabawka, babka z piasku usypana i zdeptana przez nieskończoność.

Ale dość już cytowania z mojego pamiętnika… Wracając do mitologii Lovecrafta, jest to coś czego po prostu nie da się sensownie oddać w dziele typowo rozrywkowym. W grach odbiorcy są, z definicji, protagonistami, tymi, których działania mają jakieś znaczenie, jakiś sens. To tworzy sensowną i satysfakcjonującą narrację. Jest to też o 180 stopni sprzeczne z całą esencją mitów Cthulhu, gdzie… NIE. NIC Z TEGO. SORRY. To co robisz, nie ma najmniejszego znaczenia. Zrobiłeś wszystko idealnie, a świat i tak trafiło. Nic od Ciebie nie zależy.

W planszówce, która faktycznie oddawałaby mity Cthulhu gracze co turę rzucaliby kością. Jak wypadnie 1, wszyscy przegrywają, koniec gry. Nie ważne co zrobiliście. Nie ważne jak długo graliście. Nie, nie da się tego uniknąć. Nie macie znaczenia. Zaakceptujcie to i tyle. A, na koniec podpal pudło z grą. Nie, nie możesz próbować ponownie. Świat się skończył. Chcesz zagrać znowu, kup nową grę.

horror5

Nieco przerysowuję, oczywiście, ale właśnie takie poczucie bezsilności wobec sił nieskończenie większych, ważniejszych i bardziej od nas istotnych, stoi u podstaw dzieł Lovecrafta. Tego nie da się sensownie oddać w grach. Dlatego od dłuższego czasu nikt już nawet tak na poważnie nie próbuje, Cthulhu staje się po prostu konwencją estetyczną. Tak też trzeba, w mojej ocenie, postrzegać Eldritch Horror. Ot, kooperacyjna gra przygodowa w estetyce Cthulhu.

horror3

No dobrze, to co z samą grą?

W swojej turze każdy z graczy wykonuje dwie akcje (przy czym nie mogą się one powtórzyć). Może się poruszyć na mapie świata, użyć biletu (specjalny, oddzielny rodzaj ruchu), odpoczywać, iść na zakupy albo nabyć bilet. Gdy ruszą się wszyscy gracze, każdy z nich ciągnie kartę spotkania (różną, w zależności od miejsca w którym jest), względnie spotyka (czytaj: walczy) z przeciwnikiem już obecnym na polu na którym stoi.

Walka, spotkania czy zakupy rozstrzygane są przez testy. Każda postać dysponuje pięcioma cechami (+zdrowie i zdrowie psychiczne). Są to Wiedza, Wpływ, Spostrzegawczość, Siła i Wola. Test polega na rzuceniu tyloma kostkami sześciościennymi, ile danej cechy ma postać. 5 i 6 oznaczają sukces (niektóre stany postaci mogą sprawić, że sukces da tylko 6, albo aż 4-6!). W zależności od ilości sukcesów postacie mają różne możliwości i każda karta zawiera różne opcje.

Na koniec tury ciągniemy jeszcze kartę pokazującą co złego dzieje się w świecie gry. Czasem będą to nowe potwory, niekiedy uaktywniają się zdarzenia na naszych kartach (trucizna zaczyna działać, mafia upomina się o dług), niekiedy wszystko na raz.

horror2

Celem gry jest powstrzymanie przebudzenia któregoś z Wielkich Przedwiecznych. W tym celu gracze muszą spełnić określone zadania, odmienne dla każdego przedwiecznego. Jednocześnie często muszą próbować zablokować negatywne wydarzenia, które mogą ich cofnąć w drodze do celu. Względnie, w przypadku przebudzenia Wielkiego Przedwiecznego, gracze zawsze mają opcje próby fizycznego go ubicia. Strzelbą na słonie, rzecz jasna!


Aby grę dało się w ogóle przejść, śmierć czy szaleństwo nie stanowi dyskwalifikacji gracza. Losuje on nową postać, a zdobycze starej mogą wciąż zostać odzyskane. (Kończy się to dopiero przy obudzeniu Wielkiego Przedwiecznego, wtedy śmierć jest trwała.)

horror7

W praktyce gra sprowadza się do dość typowego dla przygodowych kooperacji modelu. Gracze chodzą po planszy (dość powoli, co jest jedną z irytujących cech Eldritch Horror, jakkolwiek realistyczną), próbują krok po kroku wzmocnić swoje postacie, a przy okazji gasić co większe pożary na planszy i powoli realizować cele końcowe. Różnicą może być to, jak wiele negatywów dzieje się postaciom, ale przy braku realnej kary za śmierć, EH zmienia się w grę typu „e, po co mam ratować mojego szamana, jest już tak osłabiony, że muszę się go raczej postarać szybko ubić!”

A to, niestety, psuje zupełnie klimat i zmienia całe doświadczenie w Munchkin Cthulhu, myślenie jak tu najlepiej zaciukać wielkich przedwiecznych przy użyciu wyrzutni rakiet…

horror6

Oddzielną kwestią jest przygotowanie. Jak widzisz na zdjęciach, plansza jest spora, a do gry dochodzi milion oddzielnych kart. Karty stanów, karty spotkań w różnych miejscach, karty przeciwników, czarów, przedmiotów… jest tego od groma i choć da się to ogarnąć w jakimś organizerze… To pojawia się pytanie PO CO? To gra w której ktoś ilością chciał zastąpić jakość.


Jako gra Eldritch jest długa, niezbyt angażująca, często frustrująca i dająca bardzo małą nagrodę za te wszystkie niedogodności. Tak, to Cthulhu, ale szczerze? Cthulhu jest tu tylko dekoracją. By być fair, nie wiem, czy dałoby się to zrobić lepiej, wydaje mi się, że po prostu tego tematu nie da się sensowniej ugryźć i należałoby go odłożyć.

Niestety. Lubię Cthulhu, ale Eldritch (choć ciut lepsze od Arkham czy Posiadłości Szaleństwa), polecić po prostu nie mogę.

Cthuluhu poległ… Niestety gra razem z nim.

Moja ocena:  2/5 – jest tyle lepszych gier. Po co?

Ilość graczy: 1-8

Przeciętny czas rozgrywki: 240-300 min

Cena: 180 zł

Grę możesz kupić np. TUTAJ

Recenzja: Metropolia
Recenzja: Warhammer Diskwars