Belfort to fajna gra typu worker placement z bardzo ciekawym „twistem” – robotnicy w grze należą bowiem do trzech różnych ras (elfów, krasnoludów i gnomów), z których każda ma ograniczone możliwości działania.
Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów zwycięstwa. Te zdobywamy głównie poprzez posiadanie największej liczby budynków w jednej z pięciu dzielnic miasta lub największej ilości pracowników w poszczególnych rasach. (Punktują też drugie i trzecie miejsce przy budynkach, lub drugie przy rasach. Remis = obydwaj gracze punktują o poziom niżej.) Żeby nie było za łatwo, im wyższa liczba punktów zwycięstwa, tym większe podatki musimy płacić, dlatego często gracze starali się wręcz zdobyć nieco mniej punktów zwycięstwa w danej turze, tak by uniknąć zakwalifikowania się do wyższego progu podatkowego ;)
Jak przystało na worker placement, gracze przydzielają swoich robotników do kilku pól w mieście. Na początku są to tylko gildie, dające określone profity, z czasem gracze mogą wznosić też własne budynki, które mogą wykorzystywać na różne dodatkowe sposoby. Mogą również postawić swoich robotników na oddzielnej planszetce. Tam mogą zmienić swoje miejsce w kolejności (zwykle opłaca się być pierwszym… za wyjątkiem tur, gdzie sumuje się wpływy, kiedy to bardzo opłaca się być ostatnim i wiedzieć jak inni gracze rozłożyli siły). Mogą też rekrutować nowych pracowników (uwaga – tylko swojej rasy!), jak również wydobywać surowce (elfy drewno, krasnoludy kamień, para elf+krasnolud żelazo, każdy może wydobywać złoto, a dodatkowo gracz mający najwięcej robotników w danym obszarze wydobycia dostaje jeden dodatkowy surowiec). Surowce potrzebne są do postawienia budynków (potrzebujemy również mieć ich plany – kilka dostajemy na początek, możemy dokupić kolejne), a do budynków możemy zrekrutować trzecią rasę, czyli gnomy. Te są zupełnie niemobilne – raz kupione siedzą w swoim budynku do końca gry – ale znacząco wzbogacają nasze możliwości ruchu.
Gra wydana jest bardzo ładnie. Śliczna plansza, masa drewna i to drewna dopasowanego – żelazne sztaby są szare i mają kształt sztabek, drewniane kloce długie i brązowe, itp. Jest naprawdę ładnie, przejrzyście i po prostu chce się grać.
Mechanicznie Belfort jest bardzo, bardzo dobrą grą. Wymaga naprawdę dużo myślenia, stanowi znaczące wyzwanie, ale daje przy tym sporo zabawy. Widać, że była z troską testowana i została naprawdę wyszlifowana. Niektórym może nie pasować klimat fantasy, ale to już kwestia gustu – nie narzuca się on za bardzo, ale też nie przeszkadza.
Jedną wadą gry jest to, że idealnie zbalansowana jest na 5 osób, a to dość nieforemna grupa graczy. Poza tym drobiazgiem trudno mi się do czegoś przyczepić. Obecnie Belfort jest zdecydowanie w mojej czołówce worker-placement, tuż obok Pret-a-Porter. Gorąco polecam :)
Moja ocena: 5/5 – bardzo dobra gra typu worker placement
Belfort jest całkiem spoko grą, ale, jak na moje potrzeby, brakuje jej kilku cech, które powodowałyby, że chciałabym grać w nią częściej.
Przede wszystkim najlepiej grać w nią w 5 osób. Co przy tak złożonej grze jest zbyt dużą ilością graczy, bo trochę męczące jest czekanie na swoją kolej, podczas gdy cztery osoby rozkminiają jakby tu najlepiej rozegrać swój ruch.
Złożoność – to kolejna kwestia. Nie jest to gra ciężka do ogarnięcia, ale jest dość złożona i nigdy bym nie zaproponowała zagrania w nią komuś, kto wpadł do mnie w odwiedziny, żebyśmy sobie urozmaicili czas. Za długa, za żmudna, dużo zasad, bardzo dużo komponentów. Może zniechęcić. Najlepiej umawiać się specjalnie na rozegranie jej, a jeszcze lepiej z osobami, które sporo grywają.
Klimat fantasy – ja nie jestem fanką, ale w wielu grach mi zupełnie nie przeszkadza. Tutaj mam wrażenie jakby gra składała się z dwóch płaszczyzn: normalnej ekonomicznej, do której doczepiono postacie nazwane gnomami, elfami i krasnoludami. Przez całą rozgrywkę mi okropnie to nie pasowało: gramy, stawiamy budynki, zdobywamy surowce, jak w wielu grach ekonomicznych, a obok tego te elfy i gnomy. To tak jakby sobie w firmie robić bilans roku, aktywa, pasywa, a obok przykleić naklejkę z wróżką albo Kotem w butach. No nie pasuje mi to.
Zgodzę się natomiast, że gra jest bardzo porządnie i ładnie wykonana i komponenty niemal aż piszczą, żeby się nimi bawić. Porządne plansze, jasno oznaczone karty, wszystko ma swoje miejsce i swój sens. Przy okazji – do gry potrzeba dużego stołu.
Bardzo lubię mechanikę worker placement, więc i Belfort zdobył moją pewną sympatię. Natomiast mam problem z ocenieniem tej gry. Bo z jednej strony doceniam dopracowaną mechanikę i jakość komponentów, grało mi się dobrze, ale z drugiej strony jest tak wiele różnych gier na rynku, bardziej przystępnych poznawczo, krótszych, a równie dopracowanych i dających satysfakcję, co więcej, nawet nasza szafka z grami już pęka w szwach, tak więc raczej nie sięgałabym z własnej woli po Belfort. Nie miałabym nic przeciwko, żeby kiedyś będąc w szczytowej formie wypoczęcia i posiadając dużo czasu zagrać w Belfort ponownie, ale wybierając grę na wieczór raczej bym wybrała coś innego.
Moja ocena: 3/5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 2-5
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 120 minut
Cena: ok. 110 zł