Fauna to wiedzowa gra familijna, sprawdzająca wiedzę przyrodniczą graczy. Jeden z grających wyciąga kartę ze zwierzęciem. Pozostali, używając swoich kostek, obstawiają wagę, długość, długość ogona oraz miejsca występowania zwierzęcia. Rezerwując jakieś miejsce na skali lub mapie jednocześnie blokujesz je też dla innych graczy.
Punktują zarówno gracze, którzy trafili idealnie, jak i ci, którzy trafili „na granicy” – zaznaczyli sąsiadujący obszar świata albo sąsiednie miejsce na skali. Oczywiście, strzał w dziesiątkę jest punktowany dużo wyżej. O ile punktacja za długość czy wagę jest stała, o tyle ilość punktów za miejsce występowania zależy od powszechności gatunku. Jeśli zwierz występuje tylko w jednym miejscu na świecie, można się na nim nieźle obłowić, jeśli w dziesięciu rejonach, niespecjalnie.
Według zasad z instrukcji, chybione obstawienia powinny też skutkować utratą kostki, ale jest to mechanika z której od razu zrezygnowaliśmy. Po pierwsze, dodatkowo zaburza równowagę (gracze wygrywający mają dodatkowo więcej opcji obstawiania niż przegrywający), po drugie czyni grę zbyt ostrą jak na typową grę familijno-imprezową.
Fauna to dla mnie typowa „zapchajczasówka”. Z podobnym nieco Timeline/Cardline przegrywa zdecydowanie rozmiarem – jest za duża i złożona, jak na rodzaj rozgrywki, jaki oferuje. Jakość wykonania jest akceptowalna, ale tylko tak – grafiki rodem z podręczników do gimnazjum nie powalają. Można zagrać, ale bez rewolucji. A za tą cenę można kupić dwa zestawy Cardline/Timeline i jeszcze zostanie.
Moja ocena: 2/5 – nie kupiłbym, ale można zagrać.
Mimo, że Fauna to gra o zwierzętach, to jednak nie przekonała mnie do siebie. A ja lubię gry o zwierzętach i gry o charakterze wiedzowym. Tutaj jednak czegoś mi zabrakło.
Gracze mają za zadania odgadnąć „parametry” zadanego zwierzęcia. I są to zwierzęta, o jakich nie śniło się normalnemu człowiekowi. Może zoologowie by dali radę, ale większość ludzi nie jest zoologami, ani nawet biologami. Jak trafi się na zwierzę, które w jakikolwiek sposób się nam kojarzy i sądzimy, że jesteśmy w stanie zgadnąć długość jego ogona, to jeszcze musimy mieć szczęście, by nikt nam nie zajął właściwego pola na planszy, albo chociaż przylegających.
Trudno jest zdobywać punkty w tej grze, co potrafi być bardzo frustrujące. Do tego element edukacyjny gry nie zdaje egzaminu, bowiem nawet jeżeli już się w odpowiednim momencie dowiemy ile waży dane zwierzę, jaki ma ogon, gdzie występuje – to po chwili i tak zapomina się jego nazwę, bo naturalnie nie mówimy o zwierzakach typu słoń, koń, czy okoń…
Nie mam serca do Fauny, ale nie jest to też gra, której bym wybitnie unikała. Jest trochę stratą czasu, ale jak nie ma pod ręką nic innego to można zagrać. Cena też jest niekorzystna jak na jakość, którą dostajemy. Gdyby gra kosztowała 40 zł to może bym dała wyższą ocenę.
Myślę, że gra może ewentualnie sprawdzić się jako prezent dla kogoś, kto jest totalnie zafascynowany zwierzętami, ma hopla na ich punkcie, chce być zoologiem i jego głównym zajęciem życiowym jest oglądanie Animal Planet.
Moja ocena: 2/5
Ostateczna ocena: 2/5
Ilość graczy: 2-6
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 40-60 minut
Cena: ok. 130 zł
Dziękujemy Fundacji Mamy Wołomin za udostępnienie egzemplarza do recenzji.