arturg

Zaletą pisania bloga w dwugłosie jest to, że czasem można spojrzeć na grę z dwóch perspektyw, niekiedy skrajnie odmiennych. Po prostu bywa tak, że jednemu z nas coś się strasznie podoba, a drugie z trudem jest w stanie to strawić. Jak łatwo się domyślić, tak właśnie było ze Space Alert.

Space Alert to jest bowiem zdecydowanie grą specyficzną i wymaga bardzo określonych gustów. Jeśli wpisze się w Twój gust, pokochasz ją. Jeśli się nie wpisze, raczej się od niej odbijesz i to może z hukiem. Jak poznać czy to Twój gust? Cóż, jeśli lubisz klimaty Galaxy Truckera (innej gry tego samego autora, zresztą dziejącej się w tym samym uniwersum), RPG „Paranoia” albo powieści Autostopem Przez Galaktykę, będziesz się czuł jak w domu.

IMG_7105

Gracze w Space Alert wcielają się w rolę świeżych rekrutów, posyłanych na absolutnie bezpieczne misje zwiadowcze na pokładzie najnowocześniejszego statku. Ich pojazd, klasy „Łatwy Cel” jest wyposażony w superskuteczne rozwiązania. Ludzie są tam tak naprawdę w sumie zbędni i wszyscy mogą się na tym tylko dorobić. Skok w nadprzestrzeń, 10 minut skanowania okolicy i zautomatyzowany powrót. Luzik… No, chyba, że jakimś cudem, ale to naprawdę zupełnie nieprawdopodobne, coś się tam w kosmosie stanie.

Jak łatwo się domyślić, stanie się na pewno. Gra jest symulacją takiego cosia, które to cosie – w postaci wrogich flot, asteroidów czy innych uroczych zabaw – przydarzają się kosmicznym zwiadowcom regularnie. Gra składa się z dwóch części – najpierw przez 10 minut gracze używają specjalnych kart do oznaczenia swoich kolejnych działań. Następnie działania te sprawdzają, weryfikując co się dzieje i czemu nie tak, jak graczom się wydawało.

IMG_7101

Każdy z graczy dysponuje kilkoma (ilość zależy od ilości graczy) kartami akcji. Każda karta zawiera jeden z możliwych ruchów (w lewo/w prawo/pionowo) oraz jedną z czterech możliwych akcji (A/B/C/droidy). Statek podzielony jest na trzy części (lewa, centralna i prawa) oraz dwa pokłady, dając w sumie sześć pomieszczeń. Każde pomieszczenie zawiera jakąś broń, górny pokład również generatory osłon, a dolny generatory energii. Gracze muszą odpowiednio skoordynować swoje przemieszczanie się po statku i działania, pamiętając o tym, że ich akcje będą rozgrywane po kolei (więc jeśli najpierw strzelisz, a dopiero potem ktoś naładuje generator, to działo nie wypali…). Jeśli dodać do tego fakt, że wroga nie da się w zasadzie pokonać bez skoordynowanego ostrzału, gracze mogą na różne sposoby wchodzić sobie w drogę, a do tego nie widzimy jakie karty wyłożyli… To mamy czysty chaos na planszy, rozpaczliwe planowanie oraz opcje p.t. „no dobra, to teraz sprawdźmy jak bardzo żeśmy to spartolili, bo coś mi się wydaje, że zginęliśmy na dziesięć różnych sposobów…”

Gra wykonana jest bardzo dobrze – solidna, gruba plansza, ładne plastykowe kostki energii i obrażeń, wszystko jest bardzo klimatyczne, a fani Galaxy Truckera docenią podobną stylistykę. Instrukcja budzi we mnie nieco mieszane uczucia – z jednej strony absolutnie ją kocham za klimat i wyczekiwałem z wypiekami na policzkach aż będę mógł przeczytać graczom wprowadzenie do gry…

IMG_7100

Z drugiej strony mam wrażenie, że dałoby się tą grę jakoś łatwiej opisać i wytłumaczyć, bo o ile reguły, gdy już zaczniemy grać, są łatwe i dość intuicyjne, to ich opisanie graczom jest strasznie złożone i skomplikowane – tak w instrukcji, jak w realu.

Jeden negatyw na który bym wskazał – w instrukcji są zasady dla gry 1-3 osobami, ale takie podejście do gry nie ma moim zdaniem większego sensu. Cały urok tej gry jest w tym jak, jako grupa, spapracie (lub, może, jakimś cudem uda Wam się jednak przeżyć? Nieeee.)

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę – jest to gra czasu rzeczywistego, ale skrajnie inna niż Escape. Tam cała uwaga była na „tu i teraz, szybciej, szybciej”. Tu jest więcej planowania i rozpaczliwych, ale jednak poddanych jakiemuś przemyśleniu decyzji. Jeśli ktoś oczekuje drugiego Escape, rozczaruje się, ale Space Alert moim zdaniem punktuje we własnej kategorii.

Ta gra jest zdecydowanie „smakiem nabytym”, jak whisky czy cukierki anyżowe. Nie przypadnie każdemu, ale ci, którym przypadnie, polubią ją bardzo. Mi przypadła, więc dla mnie to najwyższa ocena :) Jeśli masz okazję – zagraj najpierw u kogoś i sprawdź czy będzie dla też dla Ciebie.

Moja ocena: 5/5 – ale zagraj i sprawdź czy Ci przypadnie. Zdecydowanie warto zagrać i sprawdzić, zdecydowanie nie warto kupować w ciemno.

IMG_7102

beatag

Nie jestem graczem, do którego kierowana jest ta gra. Gra się 10 minut i może drugie tyle spędza się na podliczaniu wyniku, ale samo tłumaczenie zasad graczom trwa o wiele dłużej, a i tak jest przy tym dużo niejasności i konieczności ogarnięcia i zrozumienia nieintuicyjnych działań.

Byłam bardzo ciekawa tej gry, bo wiedziałam, że gramy w czasie rzeczywistym, a po Escape mam wybite w kosmos (nomen omen) oczekiwania odnośnie tego typu gier. Jednak Space Alert to gra całkowicie inna. W ciągu 10 minut ogarniamy chaos i niby działamy wspólnie, ale jednak trochę osobno, bo ostatecznie jest tyle do ogarnięcia, że i tak finalnie sami musimy szybko podjąć jakąś decyzję, bo przecież czas ucieka. No a potem się okazuje jak te decyzje były trafne. A raczej nietrafne…

IMG_7103

Za mało tu dla mnie ekscytacji, emocji. Za to dużo walki z chaosem – mam na myśli pierwsze 10 minut. Późniejsza faza rozliczeń to natomiast konieczność ogarnięcia wielu drobnych szczegółów i elementów, emocji tu brak.

Kolejna rzecz, która niezbyt mi odpowiada: gra oparta jest na negatywie. Raczej marna szansa, że misja przetrwa i jej członkowie przeżyją. Zatem obserwujemy sobie jak kawałek po kawałku przeciwnicy różnej maści niszczą naszą ekspedycję, a my już nic z tym nie możemy zrobić. Wolę jednak bardziej pozytywne emocje, gdzie mam „problem” z tym, że każdy wybór jest dobry i trzeba wybrać najlepszy, a nie sytuację, w której kwestią jest to, jak bardzo oberwałam i czy zabije naszą misję tylko jeden przeciwnik, czy kilku.

Gra jest zdecydowanie zbyt złożona, nie da się raczej za jej pomocą zachęcić kogoś do planszówek. Myślę, że jakby ją uprościć chociaż o 1/4 to byłaby o wiele fajniejsza i mogłoby grać w nią więcej osób będących typowymi niedzielnymi graczami.

Nie jest to, jak się okazało, mój klimat gry, ale naprawdę doceniam płytę ze ścieżkami dźwiękowymi, daje dużo pozytywnych wrażeń. Podobnie komponenty – po prostu śliczne, kolorowe, małe kosteczki, bateryjki, rakietki, przefajnie to wygląda.

Moja ocena: 2/5

IMG_7104

podsumowanie

Ostateczna ocena: 3.5/5

Ilość graczy: 1-5

Przeciętny czas rozgrywki: ok. 20-25 minut partia (10 min + podliczanie wyniku)

Cena: ok. 160 zł

Grę możesz kupić np. TUTAJ

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie egzemplarza gry.

Recenzja: Rancho Party
Recenzja: Rzymianie do domu!