Rzymianie do Domu! to prosta, luźna gra karciana oparta na blefie. Gracze wcielają się w wodzów kaledońskich plemion, gromiących rzymskie forty wzdłuż Muru Hadriana. Rzymianie są przy tym de facto pasywnymi ofiarami, kaledończyków pokonać mogą tylko wtedy, jeśli ci wejdą sobie sami w drogę w walce o chwałę.
Chwałę tą reprezentują właśnie owe zdobyte forty, o różnej wartości punktowej (od -4 do +8). Grę zwycięża ten z graczy, który po trzech turach będzie miał forty o największej sile (lub, alternatywnie, gracz który w dowolnym momencie zdobędzie trzy z czterech fortów o wartości ujemnej).
W każdej turze losowanych jest sześć fortów. Następnie gracze losują 7 z 9 kart w swoim kolorze i potajemnie przydzielają 6 z nich do rozłożonych fortów (ostatnia karta jest odkładana). Karty mają swoją siłę, jak również pewne cechy specjalne (np. najsilniejsze karty, 9-ki, każdy z graczy ma dwie… ale jeśli w danej turze odkryje się więcej niż jedną taką kartę, to wszystkie odkryte odpadają). Gracze równocześnie odsłaniają karty przy pierwszym z fortów. Zwycięzca (po podsumowaniu wartości i wyników cech specjalnych) przejmuje fort dla siebie. (Są też karty gwarantujące wygraną w przypadku remisu, możliwość rozegrania karty w kolejnej turze lub przejęcie siły karty wroga.) Jednocześnie musi jednak odrzucić swoje odsłonięte karty, podczas gdy karty przeciwników przechodzą do kolejnej tury (notabene, jest to niestety nieco niejasno ujęte w instrukcji, zabrakło tu dobrego przykładu). Oznacza to, że rozkładając karty musimy planować i kombinować co zagrają konkurenci, a niekiedy odpowiednio zablefować. Po przejęciu ostatniego, szóstego fortu, zbiera się swoich wojowników i rozkłada kolejny pakiet fortów. W sumie rozgrywamy tak trzy tury po sześć rund (fortów) każda.
Graficznie jest ok, choć bez rewelacji – komiksowy, lekki styl jest w porządku, dla mnie nieco irytujące było uparte silenie się gry na humor (nazwy fortów typu FortHeca, postacie typu łucznik Arch’eer). Podejrzewam, że stylizacja miała trochę kojarzyć się z Asterixem, ale dla mnie jakoś to nie zaskoczyło. Zwłaszcza, że powiedzmy sobie szczerze, to typowa gra abstrakcyjna, z fabułą dorobioną na gumę do żucia.
To powiedziawszy, sama gra jest całkiem miła. Świetne pudełeczko, dosłownie kieszonkowe, idealnie pasuje do kawiarni lub na plażę. Sama rozgrywka jest całkiem intrygująca i emocjonująca, idealne połączenie planowania chaosu i planowania. Ot, dobry opener albo gra do podróży, w sensownej cenie i zajmująca w kolekcji mało miejsca, szybka do rozłożenia i rozegrania. Jestem za :)
Moja ocena: 4/5
„Rzymianie do domu!” to niepozorna gra w malutkim pudełeczku. Prosta, z małą ilością zasad, choć z nie do końca dobrą i jasną instrukcją. Robi wrażenie gry typowej do spędzenia czasu z dziećmi i z pewnością taka jest, natomiast my graliśmy w nią oboje, będąc dorosłymi osobami, bawiąc się przy tym również bardzo dobrze.
Zaletą gry jest dynamika rozgrywki i czas jej trwania. Nie ma przestojów, szybko się dzieje to co ma się dziać. Najpierw przez chwilę podejmujemy decyzje o kartach, którymi obstawimy poszczególne forty, tutaj jest miejsce na trochę blefu, trochę taktyki i jest to bardzo przyjemne. A ciekawiej robi się później, gdy sprawdzamy jakie karty wybrał przeciwnik. I czy zdobyliśmy dany fort, czy jednak nie. Jest trochę emocji, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ma już dwa forty z ujemnymi punktami, a na stole leży trzeci i trzeba zrobić wszystko, żeby ta osoba go nie zdobyła, bo wtedy wygra, ale z drugiej strony starać się nie wtopić samemu, by samemu nie przegrać.
Dotychczas graliśmy w Rzymian tylko we dwoje, ale gra jest do 4 graczy i z przyjemnością sprawdzimy z przyjaciółmi przy najbliższej okazji jak się gra we czworo. Myślę, że może być więcej chaosu, ale też ciekawiej, bo jeszcze więcej będzie się działo pomiędzy poszczególnymi graczami i ich kartami.
Grę oceniam dobrze. W sam raz na wakacje, sprawdzi się w zasadzie w każdych warunkach. Fabuła jest doczepiona do mechaniki, ale to w tym wypadku jakoś specjalnie nie razi, bo jest doczepiona ładnie. To znaczy bohaterowie mają swoje imiona, cechy specjalne, forty również, dodatkowo imiona i nazwy fortów są humorystyczne. Może nie jest to humor pierwszego sortu, ale jest spoko, twarz się uśmiechnie, gdy się przeczyta „Fort Fokus” :)
Grafika dla mnie jest OK. Nie jest to moja ulubiona kreska rysunkowa, ale dla takiej gry jest w porządku, nie zniechęca i nie odrzuca, a jest przystępnie i kolorowo.
Moja ocena: 4/5 – taka mocna czwórka, gdyby były połówki byłoby 4,5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 2-4
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 10-20 minut
Cena: ok. 20-35 zł
Dziękujemy firmie Trefl za przekazanie egzemplarza gry.