7. W Obronie Lwowa to kolejna już „planszówkowa lekcja historii” wydana przez Instytut Pamięci Narodowej. Instytucja ta i jej naczelny autor, Karol Madaj, byli dotychczas gwarantami dobrych planszówek, mając na koncie takie tytuły jak „Kolejka”, „Reglamentacja”, „303”, „111”. Nie rozczarowują i tym razem.
„7. W Obronie…” to niesymetryczna gra strategiczna odnosząca się do wojny polsko-sowieckiej z 1920 roku. Niezależnie od Bitwy Warszawskiej toczyły się wtedy również walki w innych rejonach, między innymi o Lwów, oblegany przez sowiecką I Armię Konną. W grze jeden z graczy wciela się w dowództwo I Armii Konnej, a drugi przejmuje kontrolę nad trzema myśliwcami wspierającymi armie polską. Celem I Konnej jest dotarcie do Lwowa przed upływem ośmiu tur/dni, celem lotnictwa zatrzymanie sowietów (oraz, w wersji zaawansowanej, zadnie im jak największych strat).
Każdy z dziesięciu oddziałów rosyjskich może w swojej turze wykonać do dwóch akcji, wybierając spośród ruchu, przygotowania się do strzału. Wyjątkiem są rozbite oddziały, które mogą się tylko zebrać, oraz oddziały wchodzące na jedną z pięciu przepraw przez Bug, gdzie muszą się zatrzymać.
Z kolei trzy myśliwce polskie są dużo bardziej mobilne, mogąc wykonać aż cztery akcje: ruch (bez możliwości cofania), nalot (ruch o dwa pola z ostrzelaniem oddziału na pierwszym polu) lub – jeśli zostały uszkodzone- awaryjny powrót na lotnisko (kończący ruch samolotu, ale pozwalający na naprawę i uzupełnienie bomb). Mogą również, darmowo, dokonać bombardowania oddziału nad którym przelatują, jeśli tylko mają zapas bomb.
Walka zawsze inicjowana jest przez gracza polskiego, sowieci mogą tylko odpowiedzieć ogniem, jeśli przygotowali się na to i jeśli samolot przeleci przez ich pole (podczas ataku lub ruchu). Specjalna kostka daje Polakom 50% szans na trafienie, 33% na pudło i 16% na awarię, czyli samouszkodzenie. Dwa uszkodzenia oznaczają zniszczenie samolotu. Rosjanie mają prościej – 33% szans na trafienie i 66% szans na chybienie.
Widać więc, że strona polska jest w takim układzie nagradzana zarówno za planowanie, jak i za pewną brawurę. Mam uszkodzony samolot – czy zaryzykuje jeszcze ostatni atak, czy lepiej ewakuować samolot na lotnisko? Im bardziej zbliżają się sowieci, tym bardziej rośnie poczucie desperacji – a więc również emocje. A jednocześnie tym bliżej samolotom do lotniska, więc nawet początkowe porażki mogą być łatwo zrównoważone…
Gra rozwiązana jest bardzo dobrze, strony są bardzo niesymetryczne, ale też świetnie zrównoważone. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest stworzenie na mapie konkretnych „wąskich gardeł”, doskonale niwelujących sowiecką przewagę liczebną. Ciekawa jest też opcja zaawansowanej rozgrywki, pozwalającej m.in. na trwałe niszczenie sowieckich oddziałów- jeśli wcześniej odkryje się w którym z nich czeka sowiecki generał…
Wykonanie gry jest naprawdę świetne. Solidna, gruba plansza, bardzo solidne żetony, wszystko klimatyczne, ale też po prostu ładne i trwałe. Dużą zaletą jest też pudełko, dobrze dopasowane do rozmiaru gry i nie zapychające półek. Jeśli połączymy to z bardzo przyzwoitą ceną – grę można w promocji nabyć nawet poniżej 20 zł! To zdecydowanie warto ją dodać do swojej kolekcji.
Moja ocena: 4/5
Jak zobaczyłam rozłożoną planszę i oddziały, którymi mieliśmy dowodzić, lekko mnie zmroziło. Zaledwie trzy biedne samolociki, kontra dziesięć oddziałów sowieckich. Myślałam, że nie ma opcji na zwycięstwo Polski. Gra jest bardzo niesymetryczna, ale niech to was nie przeraża! Mechanika jest doskonale zrównoważona i każdy z graczy ma szansę wygrać. Mamy tu też czynnik losowy, który, w mojej opinii, daje dużo smaku rozgrywce. No i niby na awarię samolotu mamy tylko 16% szansy, ale co z tego, skoro niemal za każdym razem mi się trafiała :)
Rozgrywka jest ciekawa, wszystko dzieje się szybko i układ wojsk na planszy zmienia się bardzo dynamicznie. Jest sporo emocji, trochę planowania, szczęścia, trochę pecha i frustracji.
Graliśmy w wersję dla początkujących oraz dla zaawansowanych. Różnią się kilkoma dodatkowymi zasadami w wersji zaawansowanej i sposobem liczenia punktów, a dokładniej sposobem zwyciężania. I o ile wersja początkująca była dla mnie ciekawą rozgrywką, ale tak na ocenę między 3 a 4, to wersja zaawansowana dramatycznie podnosi tę ocenę. Te kilka zasad więcej powoduje, że emocji jest o wiele więcej, planować trzeba lepiej, a tury niemiłosiernie zbliżają się do ostatniej, co podnosi ciśnienie bardziej, niż w wersji początkującej. Dużą zaletą jest też krótki czas trwania rozgrywki – takie bardzo lubię.
Zazdroszczę współczesnym uczniom. Gdyby za moich czasów lekcje historii odbywały się z użyciem takich gier – z pewnością znałabym ją lepiej. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam, że w ogóle była taka akcja jak obrona Lwowa, a teraz wiem o tym wydarzeniu całkiem sporo. Tym bardziej, że do gry dołączony jest też opis historyczny, co jest również standardem w przypadku gier wydawanych przez IPN, a za co należą się ogromne brawa.
Sama się sobie dziwie – gra wojenna, a ja daję tak wysoką ocenę! Jednak nie powinno mnie to aż tak dziwić, bo Karol Madaj już nie pierwszy raz pokazał co potrafi, tworzy znakomite, świetnie zbalansowane gry, a „7. W obronie Lwowa” jest jedną z takich gier. Co więcej, IPN wydaje swoje gry w sposób mistrzowski. Piękne, bardzo klimatyczne, solidne i dobrej jakości komponenty, dopasowane wielkościowo pudełko, instrukcja w 3 językach: polskim, ukraińskim i angielskim, do tego notka historyczna. Jestem absolutną fanką gier IPNu i tego autora. Do tego cena jak marzenie.
Moja ocena: 5/5
Ostateczna ocena: 4,5/5
Ilość graczy: 2
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 20-30 minut
Cena: ok. 25-35 zł
Dziękujemy Karolowi Madajowi i Instytutowi Pamięci Narodowej za przekazanie egzemplarza gry.