7 Cudów Świata śmiało można by nazwać ósmym :) Ta gra jest po prostu tak dobra! W pełni zasłużyła sobie na wszelkie peany i nagrody, jakie zdobyła. Prosta, szybka, dynamiczna, a jednocześnie złożona i emocjonująca. A, jeszcze świetnie się skaluje i tury są równoczesne, więc nie ma przestojów. I nawet całkiem jest ładna. I…
Dobra, po kolei :)
W 7 Cudów gracze wcielają się w liderów starożytnych imperiów, prowadząc je przez trzy epoki, walcząc i handlując z sąsiadami (i tylko sąsiadami – graczami siedzącymi po naszej prawej i lewej stronie). Każdy otrzymuje jedną z dwustronnych kart cywilizacji, określających jego pozycję startową.
Na początku każdej epoki gracze dostają kilka kart budynków, symbolizujących różne budowle możliwe do postawienia na swoim terenie. Następnie każdy z graczy wybiera jedną z kart, przekazując pozostałe graczowi po swojej prawej stronie (lub lewej, w zależności od epoki). Wszyscy równocześnie odsłaniają wybrane karty, następnie mogą zagrać kartę na jeden z trzech sposobów. I tak aż do chwili gdy zostaną wszystkim po dwie karty – z tych jedną zagrają, a drugą odrzucą. Podsumowujemy epokę, rozdajemy karty z kolejnej i gramy dalej.
Banalnie proste – i niezwykle złożone zarazem :)
Ze swoimi kartami gracz może zrobić jedną z trzech rzeczy:
a) Wybudować przedstawioną budowlę, płacąc jej koszt (jeśli taki jest). Każdy z graczy automatycznie produkuje jeden surowiec (spośród szeregu dostępnych), wybudowane budynki mogą produkować kolejne, gracz może też kupować surowce produkowane przez swoich najbliższych sąsiadów, płacąc im po 2 sztuki złota (lub mniej, dzięki niektórym budynkom). A, nieliczne budynki można wybudować za darmo, jeśli ma się ich prostszą wersję z poprzedniej epoki.
b) Sprzedać kartę za pięć sztuk złota, odrzucając ją (i odbierając przeciwnikom możliwość wybudowania danej budowli, co jest niekiedy cenniejsze niż złoto).
c) Zapłacić koszt wypisany na karcie swojej cywilizacji i wsunąć kartę budynku pod kartę cywilizacji, tym samym budując jeden z poziomów swojego cudu świata, dającego określone bonusy. Cud może np. generować surowce, pozwalać postawić jeden budynek w epoce za darmo, albo dawać punkty zwycięstwa.
Jak widać mamy tu dość klasyczne budowanie swoich struktur produkcyjnych. Cały urok w tym, że praktycznie każda karta, którą można zagrać jest świetna i bardzo chce się ją wykorzystać. Zdecydowanie nie chce się też jej dać przeciwnikom do wykorzystania. To sprawia, że każdy wybór jest trudny, ale w odróżnieniu od np. Zimnej Wojny, jest trudny w dobry sposób, wybierasz najlepszą spośród wielu świetnych opcji, zamiast najgorszej spośród złych. To czyni całą grę po prostu nieporównywalnie bardziej przyjemną, zachowując jednocześnie wszystkie emocje związane z trudnymi decyzjami.
Żeby było jeszcze ciekawie, punkty w 7 Cudów zdobywa się za bardzo wiele różnych rzeczy. Niektóre budynki i poziomy cudów świata dają nam po prostu określoną ilość punktów zwycięstwa. Oprócz tego na koniec każdej epoki porównujemy siłę naszych armii z siłami każdego z naszych bezpośrednich sąsiadów (zwycięstwo to punkty dodatnie, więcej z każdą epoką, przegrana to ujemne). Dostajemy też punkty za budowle naukowe (w tym bonusowe za komplety trzech typów tych budowli oraz za duże ilości budowli jednego rodzaju). Zgromadzone złoto też da się przemienić na punkty. Niektóre karty nagradzają nas też za budowle posiadane przez nas i sąsiadów, a inne dają bonus np. za największą armię w grze. Słowem, ścieżek do zwycięstwa jest cała masa, a przy tym trzeba pilnować innych graczy, bo ich strategia bezpośrednio wpływa na naszą (jak dwie osoby zbierają budowle naukowe, nie ma sensu już włączać się do tego wyścigu).
Cudownie (nomen omen) prosta i genialnie złożona gra. Dynamiczna, szybka, prosta, ale oferująca masę możliwości. Emocjonująca, ale przyjemna. Wszystko w bardzo ładnej oprawie graficznej i z masą dodatków na wypadek, gdybyśmy już do cna ją ograli. Do tego jest cudnie skalowalna – jednoczesne tury oraz fakt, że w praktyce rywalizujesz tylko z najbliższymi sąsiadami drastycznie przyśpiesza rozgrywkę. Niewiele gier, aż tak mi się podoba – bardzo ,bardzo gorąco polecam.
A wady? No, jeśli miałbym wskazać na jedyną wadę, jaką widzę w tej grze, to jest nią ilość symboli, która może nieco przytłoczyć początkującego gracza. Biorąc jednak pod uwagę, że gra trwa ok. 30 minut (niezależnie od liczby graczy!), łatwo po prostu zrobić partię demonstracyjną.
Moja ocena: 5/5 – bardzo, bardzo dobra gra, świetnie skalowalna, dynamiczna, trzymająca w napięciu, po prostu hit
7 Cudów Świata na pierwszy rzut oka wydaje się grą skomplikowaną. Dużo kar, symboli, aż ciężko uwierzyć, że rozgrywka będzie trwać około pół godziny. Wyjaśnianie reguł trochę trwa, o ile chce się opowiedzieć o wszystkim dokładnie. Może być trochę za wiele chaosu na początku, zwłaszcza dla graczy bardziej początkujących. Chyba już faktycznie lepiej zagrać partię demonstracyjną po poznaniu kilku najważniejszych zasad.
Jednak gdy już z grubsza ogarniemy o co chodzi w grze – rozgrywka jest niesamowicie fajna. Wciągająca, angażująca, bardzo emocjonująca. Jest duża dynamika i zero przestojów, nawet czasami wszystko toczy się za szybko, a przecież trzeba porządnie się zastanowić nad swoimi kartami. Bo wszystkie są super, wszystkie chciałoby się użyć, a można tylko jedną. W dodatku resztę trzeba przekazać przeciwnikowi! Okropne dylematy i bywa, że się ryzykuje, licząc, że przeciwnik nie zagra tej najsuperowszej karty, której tym razem nie wybraliśmy, bo inna była jeszcze bardziej najsuperowsza.
Grę stworzył ten sam autor, którego dziełami też są np. Hanabi, czy Mały Książę – bardzo fajne gry, w które często grywamy i które lubimy. 7 Cudów Świata dołącza do zestawu naszych najulubieńszych gier. Ma ona bowiem wszystko, co w grach najatrakcyjniejsze, a do tego nie trzeba spędzać nad planszą wielu godzin i możemy zagrać w kilkadziesiąt minut. A emocji jest tak dużo, że ma się poczucie, że minęło znacznie więcej czasu.
W 7 Cudów Świata grałam w 3 osoby. Gra jest niby przeznaczona od 2 osób, ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że można grać w nią we dwójkę. Mam wrażenie, że może tracić na tym trochę swojego uroku, bo wtedy przecież wymieniamy karty tylko z jedną osobą. Ale nie wiem, może wcale nie jest źle. Z chęcią kiedyś sprawdzę.
Moja ocena: 5/5
Ostateczna ocena: 5/5
Ilość graczy: 2-7
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 30 minut
Cena: ok. 100 zł
Dziękujemy Fundacji Mamy Wołomin za udostępnienie egzemplarza do recenzji.