Dixit to jedna z tych gier, które trudno opisać, ale w które zdecydowanie warto zagrać. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale każdy powinien ją sprawdzić, by przekonać się, czy akurat nie będzie tą osobą, która się w Dixit zakocha.
Ja się nie zakochałem – ale potrafię zrozumieć, czemu tak wiele osób lubi tą grę. Jeśli miałbym ją jakoś jednak określić, powiedziałbym, że to gra w blefowanie. To jednak nieco za mało, by zrozumieć jej istotę.
Każdy z graczy dostaje określoną (uzależnioną od liczby graczy) ilość kart. Karty są bajkowo-oniryczne, zawierające grafiki dziwne i nietypowe, a przede wszystkim, bardzo wieloznaczne. Następnie jeden z graczy (rozgrywający) kładzie swoją kartę, zakrytą, na stole i mówi do niej hasło przewodnie, np. „kot w butach”, „krew”, „okrągły stół”, itp. Inni gracze wybierają jedną ze swoich kart, najlepiej pasującą w ich opinii do podanego hasła. Te karty, dodają do wyłożonej, nie odsłaniając ich. Wszystkie takie karty są następnie tasowane i odwracane, po czym gracze (za wyjątkiem rozgrywającego) obstawiają, która z kart należała do rozgrywającego. Ten zdobywa punkty za każdego gracza, który na niego wskaże… pod warunkiem, że przynajmniej jeden z nich na niego NIE wskaże. Inni gracze zdobywają punkty za trafne wskazanie, oraz za sytuacje gdy ktoś błędnie wskaże na ich kartę. Jeśli dodamy do tego fakt, że większość punktów zdobywa się w swojej rundzie, zwłaszcza przy grze w większej grupie, sprawia to odpowiedni dobór hasła – tak, by było trafne, ale nie nadmiernie oczywiste – kluczowym do sukcesu w grze.
Niestety, ta mechanika sprawia również, że gra jest nieco niezrównoważona – jeśli raz czy dwa przedobrzysz i nie dostaniesz żadnych punktów jako rozgrywający, szansę na dogonienie reszty graczy drastycznie spadają. Nie jest to dramatyczna wada, ale może nieco przeszkadzać.
Zdecydowaną zaletą gry są mocno oniryczne karty, bardzo charakterystyczne i dodające grze bardzo wiele uroku. Sama rozgrywka jest całkiem przyjemna i zdecydowanie skłania do myślenia. Jednocześnie, jak już pisałem – nie zakochałem się. Nie jest to gra, do której za często bym wracał – nie mam nic przeciwko rozgrywce, ale żeby po nią sięgać regularnie… kurcze, nie czuję tego. Analitycznie dałbym jej pewnie cztery, ale emocjonalnie nie jest to dla mnie czwórka, biorąc pod uwagę jakie inne tytuły ją dostawały. Z drugiej strony, nie jest to też trójka… Trzy i pół byłoby idealne, nie mając takiej opcji, zostanę chyba przy trójce, licząc, że Beata podbije ogólną ocenę ;)
Moja ocena: 3/5 – 3.5 byłoby idealne :)
Dixit jest hitem w wielu środowiskach graczy i nie-graczy. Wyszło do niego mnóstwo dodatków i nic dziwnego – to idealna gra do dodatków. Trzeba tylko dorobić nowe karty i ewentualnie ich temat przewodni.
Przeogromną zaletą i również siłą gry są grafiki na kartach. Coś wspaniałego! Piękne, bajkowe, barwne, nieoczywiste, jak ze snów, albo wprost z kart niesamowitej powieści. To na nich opiera się cały smak gry.
Zasady są bardzo proste, łatwo i szybko można zacząć grać nawet z osobami, które w ogóle nigdy w nic nie grają, ale mają na to choć trochę ochoty. Inna sprawa, że im bardziej doświadczeni gracze, tym bardziej wyrafinowane hasła przewodnie są w stanie wymyślać. Takie, które większość zgadnie, ale jednak nie wszyscy. To uroczy smaczek mechaniki tej gry – zasada zliczania punktów.
Mnie Dixit się bardzo spodobał. Myślę, że spodoba się również tym, którzy lubią proste, przyjemne i dość szybkie gry, o niskim progu wejścia. Spośród wielu graczy o różnym poziomie zaawansowania, jakich spotkałam, Artur jest jedyną osobą, która nie jest do tej gry przekonana. Większość jest nią zachwycona. Sprawdzi się i w gronie dorosłych i w rozgrywkach z dziećmi, czy nastolatkami. Cena trochę wysoka, bo to w sumie prawie same karty. Ale z drugiej strony pamiętajmy, że to ponad 80 kart z RÓŻNYMI od siebie, bardzo pomysłowymi i wysokojakościowymi grafikami. To musi kosztować.
Moja ocena: 5/5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 3-6
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 30 minut
Cena: ok. 80-100 zł.