Dziś gościnnie zamiast Beaty grę będzie recenzował ze mną Jacek Olejnik z bloga Olej.tv
Gra o Tron, choć mocno osadzona w świecie Pieśni Ognia i Lodu/ tytułowej Gry o Tron, nie wymaga znajomości serialu do czerpania przyjemności z rozgrywki. A przyjemność, jaką daje ta gra jest naprawdę wielka. No, tak długo jak długo czerpiesz radość z nieustannego balansowania między sukcesem a porażką i ciągłego napięcia związanego z niebezpieczeństwem zdrady ze strony innych graczy. Bo to, że Ty ich prędzej czy później zdradzisz jest oczywiste. Wszak w grze o tron wygrywasz lub giniesz…
Mechanika gry jest stosunkowo prosta. Co turę losowane są trzy wydarzenia, które mogą wpłynąć na przebieg rozgrywki (np. uniemożliwiając przemarsz wojsk, albo pozwalając na rekrutację), po czym gracze w tajemnicy wydają swoim wojskom rozkazy. Rozkazy są wystawiane w ukryciu, po czym jednocześnie odwracane i rozgrywane po kolei, w zależności od rodzaju rozkazu oraz dominacji poszczególnych graczy na torze władzy, jednym z trzech torów na których gracze rywalizują. Możliwe rozkazy to:
-ruch/atak – przesunięcie wojska, z ewentualnym atakiem. Ciekawe jest to, że wojska poruszają się „polowo” więc przesuwając jeden oddział na pole na którym czeka na ruch kolejny, mamy prawo przesunąć go jeszcze raz.
– obrona – przygotowanie się na atak
– kontr-intuicyjnie nazwany „najazd”, pozwalający zniszczyć niektóre z rozkazów sąsiadujących wojsk
– wzmacnianie władzy – okazja do uzyskania żetonów władzy, niezbędnych m.in. do utrzymywania terytoriów na których nie ma wojska
Jeśli na jednym polu znajdą się wrogie oddziały, dochodzi do bitwy. Porównywana jest w nich siła oddziałów, ich dowódców (zagrywane specjalne karty) oraz, co stanowi klucz do uroku gry, siła oddziałów wspierających. Które to oddziały mogą wesprzeć każdego z graczy i tu już pojawia się miejsce na sporo negocjacji, gróźb, wojsk strategicznie rozstawionych na granicach, itp. (Opcjonalnie w drugiej edycji GOT dostępne są też „karty losu bitew”, dodające element losowości, zdecydowanie utrudniają one jednak sensowne planowanie i rzadko kiedy są wykorzystywane.)
Na bitwy wpływ ma też pozycja na torze siły, którego zwycięzca dodatkowo korzysta z miecza z valyriańskiej stali, dodającego jeden do dowolnego pojedynku w grze. Obok toru władzy – decydującego o kolejności ruchów – i toru siły jest też tor intrygi, którego zwycięzca ma możliwość zmiany swoich rozkazów w ostatnim momencie. Pozycje na torów ustala się przez licytację, w której używa się wspomnianych żetonów władzy. Trzecim ich zastosowaniem jest obrona przed atakami dzikich – innym możliwym wydarzeniem losowym.
Rozgrywka toczy się do zdobycia siedmiu miast, co jest o tyle trudne, że gdy tylko zbliżymy się do tego wyniki, inni gracze rzucą się by nas powstrzymać za wszelką cenę. Trzeba więc być na tyle silnym, by nie stanowić łatwego celu i na tyle słabym, by inni gracze nie czuli się zmotywowani do sprzymierzenia przeciw nam. Planować siły na zamiary, po czym, w decydującym momencie, z zaskoczenia uderzyć zajmując nie jedno, a kilka miast. (Ew. w przypadku braku jasnego zwycięzcy po 10 turach, grę rozstrzyga się porównując ogólne włości i kilka innych kryteriów.)
Takie przygotowanie gry sprawia, że nie ma tu ani chwili na nudę – pilnie obserwujesz ruchy innych graczy, bo każda ich wredna zagrywka (a wszystkie są wredne) może przekreślić Twoje plany. Napięcie jest ogromne – i czyni to całą grę niezwykle atrakcyjną.
Grafika jest przyjemna i klimatyczna, choć fajnie byłoby, gdyby piony rycerzy i maszyn oblężniczych trochę bardziej się różniły wizualnie. Całość wykonana naprawdę solidnie i jakościowo, z dobrej jakości materiałów. Instrukcja sensowna i dość przejrzysta – wszystko jak najbardziej poprawne.
Niestety, gra ma jedną małą i jedną dużą wadę. Małą wadą jest to, że jest odrobinkę niezbalansowana – jeden z rodów, Lannisterowie, jest celowo odrobinkę słabszy. Ma to na celu wymuszenie ze strony gracza zachowań pasujących do książkowych/filmowych Lannisterów (knucia, knucia i jeszcze raz knucia), ale może być frustrujące, zwłaszcza dla początkujących graczy, którym trafi się ten ród. Dużą wadą jest natomiast fakt – potwierdzany przez znajomych wyjadaczy – że GOT to gra na 5 a najlepiej 6 osób. Da się w nią grać już od 4 i są pewne mechanizmy mające równoważyć brak pozostałych graczy, ale są one po prostu niewystarczające – w takim układzie jest po prostu niezbalansowana. Dla growych wyjadaczy to żaden problem, ale dla niedzielnych graczy takich jak my, jest to już niestety ograniczenie. Rzadko kiedy mamy okazję grać w 5-6 osób, raczej w 2-4, dlatego mimo sympatii do tytułu, GOT raczej nie trafi na stałe do naszej kolekcji.
Moja ocena: 4/5 – gdyby nie wymóg 5-6 graczy do sensownej gry, byłoby 5/5. Jeśli masz taką ekipę do grania, kupuj bez namysłu.
Wielkie mapy Westeros, miliard znaczników oraz kart. Wygląda potężnie i daje poczucie potęgi, gdy trzyma się to w własnych dłoniach. Całe szczęście, że nie jest tak trudne na jakie wygląda.
Dzięki intuicyjnej mechanice oraz dobrze opisanym kartom można skupić się w tej grze na tym co najważniejsze. Na władzy oraz konsztachtach z innymi graczami. Mimo całkowicie nastawionego na rywalizację klimatu kooperacja jest niezbędna, gdyż można już na starcie wejść w bitę, która będzie się ciągnęła do końca gry i marzenia o wygranej uciekną.
Tak miałem gdy wylosowałem ród Greyjoi, a Artur Lannisterów. Wiedziałem, że muszę mu choć trochę ufać, choćby nie wiem co na początku, bo inaczej oboje możemy wykrwawiać się w wzajemnej walce.
Dzięki temu, że od razu zaczynami z wojskami, zaopatrzeniem i wszystkimi rozkazami, nie ma tutaj dość nudnej części rekrutacji, która jest w innych strategiach. Jeśli czuje się człowiek na siłach to atakuje, bo walka jest naprawdę zbalansowana i dość przewidywalna. Graliśmy, rzecz jasna, bez kart losu bitwy, które walkę zamieniają całkowicie i wtedy liczyłoby się tylko szczęście.
Gra jest wydana po prostu piękne. Grafiki, żetony, i przede wszystkimi mapa Westeros to jest coś, co chce się oglądać. Widzi się fragment mapy, pole, kawałek tektury, a w wyobraźni widzi scenę z serialu, bądź przypomina fragment książki.
Gra o tron powinna przypaść każdemu człowiekowi lubującemu się w grach strategicznych oraz każdemu, kto uwielbia sagę, albo chociaż ogląda serial. Gdyby nie fakt, że plansza jest dla mnie nieintuicyjne składana (przez co pierwotnie znajomemu naderwałem fragmen Westeros) to dałbym pięć, a tak jest cztery.
Po prostu fajnie jest zasiąść na żelaznym tronie :)
Moja ocena: 4/5
Ostateczna ocena: 4/5
Ilość graczy: 4-6 (najlepiej 5-6)
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 120-240 minut
Cena: ok. 190 zł