Ah! Maskarada! Bardzo miła gra, której tytuł nie do końca oddaje jednak sam klimat.

Dlaczego? Cóż, podczas prawdziwej maskarady, nikt poza Tobą nie wie kim jesteś. Tymczasem, trakcie rozgrywki w planszową „Maskaradę”… nikt ŁĄCZNIE z Tobą nie wie kim jesteś. A jeśli nawet przez chwile wiesz -to wnet przestaniesz.

Celem gry jest zdobycie 13 monet (lub, alternatywnie, posiadanie jak największej ilości monet, gdy któryś z innych graczy zbankrutuje). Każdy z graczy zaczyna z sześcioma monetami oraz jedną kartą postaci (w partiach z mniejszą ilością graczy na stole leży kilka kart niczyich, a w grze na mniej niż cztery osoby każdy gracz gra na dwie postaci). Przed rozpoczęciem gry karty są odkryte na chwilę, później ujawnione zostaną tylko w wyjątkowych przypadkach. W swojej turze może wykonać jedną trzech rzeczy:

a) sprawdzić posiadaną kartę

b) dokonać „pozornej wymiany” – wziąć kartę innego gracza (nie podglądając!), schować ją pod stołem razem ze swoją, po czym oddać drugiemu graczowi jedną z kart, a drugą zachować do siebie (cały czas nie podglądając, więc jeśli zapomnisz, która była która – Twój problem!)

c) ogłosić swoją tożsamość światu.

Urok tej ostatniej akcji -sedna „Maskarady” polega na tym, że w tym momencie inni gracze mogą się nie zgodzić i powiedzieć, że to oni są tą postacią. Jeśli choć jeden inny gracz zaprotestuje, wtedy wszyscy protestujący odsłaniają swoje karty. Jeśli ktoś faktycznie był tą postacią, wykorzystuje jej akcję specjalną. Ci, którzy nie byli tą postacią, tracą jedna monetę – trafiają one do sądu. Sęk w tym, że jeśli nikt nie zaprotestuje, to ogłaszający tożsamość gracz nie ujawnia swojej prawdziwej karty, a wykorzystuje efekt karty zadeklarowanej. Może to prowadzić do sytuacji, gdzie wszyscy wiedzą, że dany gracz blefuje, ale nikomu nie opłaca się powiedzieć „sprawdzam!” – co jest zarazem najsłodszym i najbardziej wrednym aspektem tej gry.

2014-04-13 20.35.36

Powyższy opis nie oddaje przy tym jak szaleńczo chaotyczna jest rozgrywka w Maskaradę. Niemożność sprawdzenia swoich kart, połączona z imprezowym charakterem rozgrywki sprawia, że banalnie łatwo zgubić wątek i zapomnieć jaką kartę trzyma się w ręku. Zwycięstwo ma wiec w sobie dużo losowości, ale to nie przeszkadza – taki po prostu mamy klimat na tej maskaradzie. Grafiki są bardzo ładne, choć komiksowo-mangowy styl może nie przypaść każdemu do gustu – dla mnie akurat plus. Karty są przy tym wielkie- nie mam pojęcia, czy są odpowiednie koszulki na nie. Plus za małe pudełko, faktycznie dopasowane do zawartości, minus za cenę na tym pudełku, która mogłaby spokojnie być o 20 zł niższa. A skoro mowa o zawartości – w naszym pudełku były dwie karty: Żebrak i Uzurpator – których reguły nie zostały nigdzie wyjaśnione. Kto zacz? Jak tym grać? Niestety, nie wiadomo, a szkoda.

(Po odrobinie googlowania udało mi dojść do tego, że Uzurpator zgaduje kartę innego gracza i jeśli trafi – wykorzystuje jej moc. Natomiast Żebrak nie ma żadnych zdefiniowanych zasad, to „pusta karta” do której gracze mogą wymyślić reguły. Autorzy gry zrobili nawet konkurs na najlepsze – wygrała zasada „idąc po kolei, każdy bogatszy gracz oddaje żebrakowi jedną sztukę złota”)

Ponieważ „Maskarada” przewidziana jest na 2-13 graczy i część kart dostępna jest dopiero od 8 lub więcej, a my ogrywaliśmy ją na max. 4 osoby, nie mieliśmy jeszcze okazji przetestowania pełnego szaleństwa płynącego z tej gry, ale w 2, 3 lub 4 osoby sprawdza się całkiem sympatycznie. Dużo chaosu, ale też dużo zabawy, a przy tym rozgrywka na tyle szybka, że 2-3 partyjki można strzelić w ramach rozgrzewki przed jakimś większym daniem.

Moja ocena:  4/5

2014-04-13 20.36.06

Maskarada przypomina trochę klimatem Cytadelę – w końcu stworzył ją ten sam autor. Jest tu tylko trochę więcej blefu i chaosu i jeszcze trochę… blefu.

Gra się dobrze, sprawnie i dynamicznie. Oczywiście na początku gry usilnie chcę być skupiona, by zapamiętać kto ma jakie karty i jakie mam ja sama, wymieniając (lub blefując, że wymieniam) również staram się wszystko dobrze zapamiętać, po czym jakoś tak się dzieje, że i tak zapominam i trzeba ryzykować i „strzelać” z nadzieją, że się trafi. Jest to potwornie chaotyczne, ale ma swój niewątpliwy urok.

Zaletą gry jest krótki czas trwania rozgrywki i możliwość grania z wieloma osobami. Na większą imprezkę w sam raz, ale na spokojne spotkanie z przyjaciółmi, czy nawet grę we dwoje – również jak najbardziej w porządku. Minusem jest dość wysoka cena, jak na tak małe pudełko z kartami.

Jest coś takiego w tych grach z dużą ilością blefu, że gra się w nie fajnie, ale na dłuższą metę staje się to męczące. Dlatego w Maskaradę proponuję zagrać przed jakąś większą rozgrywką, albo po prostu na imprezie, raz, czy dwa. No, może dla maniaków trzy, ale raczej nie więcej, bo już wtedy znużenie przebije frajdę.

Moja ocena: 4/5 – gdyby były połówki dałabym mocne 4,5

2014-04-13 20.45.02

Ostateczna ocena: 4/5

Ilość graczy: 2 – 13

Przeciętny czas rozgrywki: ok. 15-20 minut

Cena: ok. 70 zł

Grę możesz kupić np. TUTAJ.

Mechanika: Kolekcjonerskie Gry Karciane
Mechanika: Licytacja