Minionego sylwestra spędziliśmy na prywatce u przyjaciół. Było nas 8 dorosłych i 3 dzieci oraz 1 pies :) Zabraliśmy ze sobą kilka gier, wiedząc, że może przyjść okazja do zagrania w większym gronie.
Oto, jak sprawdziły się gry:
Stupromilowy Las – oficjalnie w grę może grać maksymalnie 5 osób, my postanowiliśmy rozszerzyć tę liczbę i grało nas 7 osób. Dokonaliśmy pewnej zmiany – zamiast dołączonych do gry pionków użyliśmy innych kolorowych pionków, z innej gry, po to, by łatwiej było graczom odróżnić je od siebie. Oryginalne pionki są zbyt ciemne i gra wraz ze spożyciem alkoholu powoduje, że słabo się je odróżnia na planszy, pola też są zbyt małe, by zmieściły się na nich np. 2 duże pionki. Zastąpienie ich innymi małymi, kolorowymi pionkami było strzałem w dziesiątkę. Planujemy teraz kupić przy najbliższej okazji zestaw kolorowych pionków, tak, by móc ich używać w Stupromilowym Lesie zamiast tych oryginalnych. Bardzo dobrze sprawdziło się rozszerzenie liczby graczy. Najlepszym tego efektem było częstsze zagrywanie kart z Zadaniami. Było śmiesznie, a przecież właśnie o to w tej grze chodzi. Graliśmy m.in. z osobami, które na co dzień nie grają w ogóle w żadne gry, zasady zostały zrozumiane w mig i grało się bardzo miło :) Nie odczuwało się też zbyt dużej podaży alkoholu, być może to kwestia przypadku, ale początkowo baliśmy się, że przy większej liczbie graczy trzeba będzie więcej pić, a tu wcale niekoniecznie. Nie można nawet powiedzieć, czy na pewno było tego picia więcej, zupełnie nie było to odczuwalne.
Palce w pralce – to był nasz pierwszy kontakt z tą grą. Graliśmy w 6 osób, w tym 1 dziecko 8-letnie. Gra wymaga sporej koncentracji, a jednocześnie jest grą imprezową – to zabójcze połączenie :) Wygrało dziecko :) Zamieścimy recenzję tej gry w osobnym wpisie. Na dziś powiemy tylko, że jeżeli planujecie imprezować z dziećmi – to jest dobra gra. Jeżeli w gronie dorosłych – raczej lepiej potraktować tę grę jako ćwiczenie koncentracji, nie ułatwiać sobie zasad i nie mieć litości dla pomyłek – wtedy będzie większy fun! :)
Jenga – hit imprezowy, który sprawdza się zawsze i wszędzie i podoba się wszystkim. Graliśmy w 4 osoby, w tym jedno dziecko (reszta osób już o tej porze wymiękła z imprezowania ;)). Zasady gry najprostsze na świecie i emocje towarzyszące układaniu coraz to wyższych pięter – robią jednak swoje i powodują, że Jengę kochają wszyscy, którzy się z nią zetkną.
Nie zdołaliśmy zagrać w inne gry, które mieliśmy w zanadrzu: Masquarade oraz Jungle Speed Safari. Ale jest karnawał, więc pewnie będzie jeszcze okazja :)