Nigdy bym nie przypuszczała, że tego typu gra może dać tyle frajdy. Bo cóż atrakcyjnego może być w kartach z różnymi wydarzeniami i wynalazkami, które trzeba uporządkować chronologicznie? A jednak Timeline to atrakcyjna gra!
Każdy z graczy zaczyna z taką samą ilością kart w ręku. Kładziemy na stole jedną losową kartę z ogólnej talii i do tej karty każdy z graczy musi dopasować posiadane przez siebie karty w taki sposób, by zgadzała się chronologia. Innymi słowy – musi umiejscowić swoją kartę przed lub za leżącą na stole. Każda karta jest dwustronna – na jednej stronie jest sam rysunek, a na drugiej ten sam rysunek z datą. Stąd wiemy gdzie karta powinna być położona – po prostu odwracamy ją na drugą stronę i widzimy czy dobrze odgadliśmy. Kolejny gracz wykłada swoją kartę w odpowiednie miejsce i tak dalej. Celem gry jest pozbycie się wszystkich kart z ręki i kto pierwszy tego dokona – wygrywa. Jeżeli wykładając kartę popełnimy błąd w chronologii – musimy dobrać kolejną kartę z talii. Tym sposobem trudniej nam pozbyć się kart z ręki, bo mamy ich więcej. Ale kto wie, czy przeciwnik nie popełni błędu i wtedy on też będzie musiał dobrać kolejną kartę…?
Zasady Timeline są szalenie proste, a całego smaku nadają grze karty z wydarzeniami i wynalazkami. Nie są to bowiem zwykłe „Bitwy pod Grunwaldem”, czy inne typowe wydarzenia historyczne i naukowe. Fakt, takie też są. Ale większość jest taka, że mało kto będzie znał ich datę. Bo kto wie kiedy wynaleziono okulary? Albo język pszczół? Kto wie kiedy nadano pierwszą audycję telewizyjną? Czy było to przed, czy po języku pszczół? A przed okularami, czy po? No właśnie, na tym polega zabawa.
Zaskakująco przyjemna gra. Można zagrać w nią na imprezie, można podczas rodzinnego spotkania. Przy okazji ma walory edukacyjne, bo dowiadujemy się czegoś ciekawego podczas rozgrywki. Dodatkowo gra uczy kojarzenia faktów, łączenia w głowie różnych informacji, które gdzieś kiedyś posiedliśmy, w taki sposób, by prawidłowo zgadnąć gdzie powinna leżeć nasza karta. Zaletą jest bardzo duża ilość kart, czyli trudno o sytuację, w której poznamy dokładnie wszystkie daty i będziemy śmigać układając chronologię. A nawet jeżeli zapamiętamy dokładnie kilka dat – karty te mogą wystąpić z innymi, których nie znamy. I co z tego, że będziemy znać datę wynalezienia okularów, skoro nie będziemy wiedzieć, czy to było przed, czy po jakimś wydarzeniu, o którym po raz pierwszy w życiu słyszymy?
Moja ocena: 5/5
W Timeline nigdy byśmy pewnie nie zagrali, gdyby nie fakt, że Beata musiała ją przetestować na potrzeby konkursu Planszowa Gra Roku. No bo i czemu? Duża (patrząc po pudełku) gra familijna, o tematyce historycznej… Jest tyle gier na rynku, że po prostu nie ma czasu na przetestowanie wszystkich, a Timeline jakoś nie jest czymś, co przyciąga uwagę na tyle, by to właśnie ją przetestować.
No cóż, powiem tyle – przy okazji PGR przetestowaliśmy nieco naprawdę podłych gier i zmarnowaliśmy na nie sporo czasu. (Łącznie z paroma, których po prostu nie zmogliśmy – będzie kiedyś o tym wpis.) Ale było to warte właśnie tego, by odkryć takie perełki jak Timeline.
Ta gra jest po prostu świetna! Mechanika jest banalnie prosta, rozgrywka bardzo szybka, ale zaraz chce się znowu zagrać kolejną partię. I kolejną.
Przed pierwszą rozgrywką sądziłem, że rozgromię Beatę bez odrobiny wysiłku – mnie historia fascynowała, dla niej była jednym z najmniej lubianych tematów, więc w tego typu grze powinienem czuć się jak ryba w wodzie. No i… przegrałem pierwszą z kretesem :) Co więcej, przegrałem nie przez pecha czy złośliwą losowość (fakt, w grze nieco losowości jest, bo można trafić na łatwiejsze i trudniejsze karty), ale po prostu dzięki świetnemu projektowi gry.
Cały urok Timeline kryje się bowiem w doborze kart. Owszem, są tam „duże” wydarzenia historyczne, takie jak koronacja Napoleona. Są też ważne wydarzenia z historii sztuki czy architektury (kiedy postawiono Krzywą Wieżę w Pizie? kiedy namalowano Mona Lisę?). Ale jest cała masa innych wydarzeń – wydarzeń, które bez wątpienia ukształtowały nasz współczesny świat, ale które nie są już tak często przytaczane w podręcznikach do historii.
Co powiecie na odkrycie Kamienia z Rosetty? Albo na wynalezienie stanika? Albo puszki do napojów gazowanych?Karty są z tak wielu dziedzin, że nikt nie ma najmniejszych szans ogarnąć ich wszystkich. A z drugiej strony zmuszają gracza do myślenia i analizowania, do prób świadomego ułożenia „co było wcześniej, co to umożliwiło? a co ta rzecz z kolei umożliwiła?” To absolutnie wspaniała rzecz, bo strasznie ułatwia zapamiętywanie, które zachodzi zupełnie mimochodem. (Pierwszy supermarket – 1930. Puszka do napojów gazowanych 1953. itp. itd.)
Jeśli miałbym na siłę szukać jakiejś wady Timeline, to jest nią… pudełko. Gra spokojnie zmieściłaby się w pudle o połowę mniejszym (np. w takim jak Nightfall). Tak duże pudło przeszkadza jednak – w przechowywaniu kart, w korzystaniu z gry na wyjeździe, itp. Rozumiem, że taka forma wydania miała pewnie umożliwić sprzedaż za większą cenę, ale chociaż w środku mogłoby się kryć „podróżne” pudełko ;)
A, jeśli jesteś rodzicem z dzieckiem w wieku szkolnym, ta gra to OBOWIĄZKOWY zakup. Nie tylko będziesz miał fajny sposób na spędzanie czasu z latoroślą, ale i naprawdę pomożesz jej w nauce historii. Ba – jeśli prawa autorskie do mechaniki na to pozwalają, należałoby przygotować przeróbkę tej gry na potrzeby szkoły. Rozgrywka raz na kilka lekcji, z kolejnymi dodawanymi kartami strasznie ułatwiłyby dzieciakom uczenie się historii (a można by to połączyć też z historią sztuki z plastyki i kultury z polskiego). Dzięki kartom daty same wchodzą do głowy :)
Moja ocena: 5/5 BARDZO GORĄCO POLECAM :)
Ostateczna ocena: 5 /5
Ilość graczy: 2 – 8
Przeciętny czas rozgrywki: ok 10 – 15 min.
Cena: ok. 55 zł