Beowulf: Gra Planszowa (znany również jako Beowulf The Movie – Gra planszowa) jest tak naprawdę klonem gry Kingdoms stworzonej przez Reinera Knizię. Jeśli więc masz Kingdoms, możesz sobie darować Beowulfa i lekturę dalszej recenzji. Jeśli nie masz Kingdoms, Beowulf może być warty rozpatrzenia z jednego prostego powodu – jest ponad dwukrotnie tańszy.
Gra toczy się kolejno na trzech planszach o zróżnicowanych kształtach. Każda plansza podzielona jest na szereg pól, na które gracze kolejno stawiają kafelki o różnej wartości punktowej (dodatniej lub ujemnej) albo mających działanie specjalne (np. dzielące dany rząd na dwa oddzielne). Gracze mają również do wykorzystania szereg pionów – łodzi, wojowników i bohaterów. Piony używane są w punktowaniu – dany pion zbiera punkty z pionowego i poziomego rzędu kafelków, na których stoi, mnożąc je przez przypisany sobie mnożnik (od 1 do 4). Cała rozgrywka polega więc na takim wmanewrowaniu przeciwnika, by jego piony zdobywały jak najmniej punktów, albo je wręcz traciły, a nasze piony zyskiwały ich jak najwięcej. I tak trzykrotnie, na coraz bardziej złożonych planszach. Dodatkowej warstwy strategicznej dodaje fakt, że piony mnożące x3 i x4 zużyte na jednej planszy nie będą już mogły być wykorzystane na kolejnych.
Co to ma wszystko wspólnego z Beowulfem – czy to sagą, czy filmem? No więc, jakby to ująć, poza czystą kosmetyką, absolutnie, zdecydowanie, bezdyskusyjnie NIC. To po prostu logiczna eurogra, z dużą ilością matematycznego szacowania, a powiązanie z filmem zostało dorzucone ewidentnie „na doklejkę”, of wydawca, Fantasy Flight Games, dostał licencję na film, wykorzystał inną licencję którą już miał – na mechanikę „Kingdoms” – i tak oto powstało Beowulf The Movie.
Niestety, w praktyce oznacza to, że gra nie ma praktycznie żadnego klimatu, a przy tym jest po prostu brzydsza i mniej czytelna niż Kingdoms. Widać, że była to po prostu próba dorobienia na licencji. Sama mechanika Kingdoms jest poprawna, ale nie porywajaca, natomiast konieczność rozegrania partii trzy razy pod rząd (wiem, w Kingdoms jest podobnie) jest po prostu męcząca. Jedynie cena nieco całość ratuje, ale z drugiej strony – po co kupować przeciętne gry, nawet gdy są tanie?
Moja ocena: 2/5 – dodałbym może 0.5 za cenę, ale nie robimy połówek.
Nie oglądałam filmu Beowulf, więc nie robi na mnie wrażenia, że to jest gra przynajmniej w teorii z nim powiązana. Nie robi też na mnie wrażenia, że podobno nie oddaje klimatu filmu. Dla mnie to jest po prostu gra jak każda inna, w której klimat mnie nie obchodzi.
Całkiem ciekawym rozwiązaniem jest zmienianie sytuacji na planszy za pomocą kafelków wykładanych w odpowiednich miejscach. I w zasadzie tyle, jeżeli chodzi o ciekawe rozwiązania. Ale to wystarczy na tyle, by mieć ochotę po pierwszym razie zagrać kolejny.
Jednocześnie rzeczywiście jest tak, że brak jakiegokolwiek klimatu, niekoniecznie Beowulfowego, ale jakiegokolwiek, powoduje, że szybko odechciewa się grywać w tę grę przynajmniej średnio często, czy też chcieć ją mieć na półce. Jest to gra logiczna, wręcz matematyczna. Parę razy można zagrać, ale w końcu znudzi się to obliczanie cyferek. Jeżeli o obliczaniu cyferek mowa, to wolę Scrabble.
Poza tym gra ma fatalną grafikę. Ciemna, szara i ponura. Zniechęcająca. Może to ma jakiś związek z filmem, ale mnie odrzuca.
Nie jest to gra beznadziejna, ale nie jest też świetna. Szału nie ma.
Moja ocena: 3/5
Ostateczna ocena: 2,5/5
Ilość graczy: 2-4
Przeciętny czas rozgrywki: ok. 30-60 minut
Cena: ok. 40 zł
Dziękujemy Fundacji Mamy Wołomin za udostępnienie egzemplarza do recenzji.