Pentago

Gry logiczne to w moim przypadku pewna ruletka. Niektóre porywaja i mogę w nie grać 200 razy. Inne po prostu nie „klikają” i nie ruszają mnie zupełnie. Pentago zalicza się akurat do tej drugiej kategorii.

Pomysł jest równie prosty co kreatywny, dlatego podejrzewam, że niektórych zachwyci, a dla innych, podobnie jak dla mnie, po prostu nie trafi. Pentago jest bowiem rozwinięciem starego, dobrego kółka i krzyżyka. Różnice są dwie – po pierwsze, tu gramy do 5 własnych kulek w rzędzie (mieszczącym maksymalnie 6). Po drugie i co istotniejsze – każda z ćwiartek planszy jest umieszczona na obrotowej podstawce, a po wykonaniu swojego ruchu przestawiamy jedną z ćwiartek o 90 stopni dowolnym kierunku. Potencjalnie daje to naprawdę sporo opcji głowkowania, zasadzek i podejrzewam, że gdyby grę dostało do ręki dwóch ekstremalnych fanów gier logicznych, bawili by się z nią przez dłuuugie godziny.

Dla osób, dla których gry logiczne są jednak tylko rozrywką okazyjną, ogólne wrażenie jest raczej dosć przeciętne, po prostu poziom intelektualnego zaangażowania niezbędnego by w pełni cieszyć się grą jest dość niesprzyjający dla przygodnych graczy i w takim wypadku – zdecydowanie było tak u nas – gry będą się kończyły dość szybko na mało satysfakcjonującym zwycięstwie jednej ze stron.

Wizualnie gra jest minimalistyczna, to jednak w niczym nie przeszkadza. Metalowe kulki, białe i czarne, rodem z Abalone oraz plastykowa plansza z obrotowymi planszetkami robią przyjemne wrażenie, zastanawia jedynie – zdecydowanie niepotrzebny – duży rozmiar pudełka. Mogłoby być o połowę mniejsze, co sprzyjałoby „podróżowości gry”.

Podsumowując – warto przetestować, jest pewna szansa, że będzie to dla Was absolutne 5/5, ale dla mnie akurat po prostu nie załączyło, więc zostanę przy

Moja ocena:  3/5 – bez rewelacji

Pentago frustruje mnie z jednego powodu: otóż strasznie trudno mi sobie wyobrazić wygląd planszy po przekręceniu jej ćwiartki o 90 stopni :) To powoduje, że nie jestem w stanie planować ruchów zbyt dalekosiężnie. Ponadto łatwość rozegrania kolejnej partii, prostota rozstawienia gry – powodują, że wykonuję ruchy „od niechcenia”, byle nie wstrzymywać rozgrywki, z przeświadczeniem „wyjdzie, to dobrze, nie wyjdzie, to przegram i zagramy jeszcze raz”.

Jest to gra z rodzaju tych, w których się siedzi w ciszy i w milczeniu kontempluje swój kolejny ruch, a jak wiecie nie jestem obsesyjną fanką takiego stylu grania :) Niemniej jednak całkiem miło jest sobie rozegrać 1 – 2 partyjki raz na jakiś czas.

Gra jest wykonana bardzo ładnie, przyjemne w dotyku kule, idealnie mieszczące się w dołkach planszy, całość wykonania robi bardzo dobre wrażenie z punktu widzenia estetyki. Tak jak wspomniał Artur – za duże pudełko, zupełnie nie wiem po co.

Gra bardzo przypomina mi Abalone i chciałam dać jej tyle samo punktów w ocenie. Zajrzałam jednak do swojej oceny Abalone i widzę tam 5 punktów – co mnie zaskoczyło, bo na dzień dzisiejszy dałabym jej 4. No, może 4,5 ale nie dajemy połówek. Tak więc Pentago dostaje ode mnie 4 punkty, a pomyślę jeszcze co zrobić z punktami dla Abalone – póki co proszę traktujcie tamte punkty jak 4,5 :)

Moja ocena: 4/5 – jeżeli ktoś lubi gry logiczne, to sądzę, że Pentago mu się spodoba.

Ostateczna ocena: 3,5/5

Ilość graczy: 2

Przeciętny czas rozgrywki: ok. 15-20 min.

Cena: ok. 90 zł

Grę możesz kupić np. tutaj

Recenzja: Reguły gry
Recenzja: Czarne historie - Głupia śmierć