Choć gier na naszym rynku jest kilka, a na światowym co najmiej kilkadziesiąt tysięcy, przeważająca większość z nich stanowi wariację n.t. jednego z kilkunastu najpopularniejszych rozwiązań technicznych. Jest po prostu dość ograniczona ilość mechanik możliwych do sprawnego zastosowania w grach. Chociaż oczywiście twórcy gier ciągle myślą nad nowymi rozwiązaniami i co kilka(naście) lat pojawia się jakieś nowe, potencjalnie przełomowe rozwiązanie.
Jedną z ciekawych i dość świeżych mechanik (pierwsza znana gra ją stosująca, Caylus, wyszła w 2005 roku) jest tzw. mechanika worker placement. Mechanika ta jest w mojej ocenie jedną z najbardziej życiowych i naturalnych z występujących w grach i w związku z tym ma duże walory edukacyjne (także w edukacji dorosłych, zainteresowanych np. lepszym zarządzaniem swoim czasem).
Worker placement polega na tym, że gracze po kolei, wykonując po jednym ruchu na raz, wybierają swoje akcje spośród puli dostępnych dla wszystkich graczy. Zaznaczaja to poprzez postawienie na odpowiednim polu swojego pionka, symbolizującego zwykle pracownika lub członka rodziny, stąd też nazwa worker placement, czyli „rozmieszczanie pracowników”.
Poszczególne akcje mogą być dostępne do wykorzystania ograniczoną liczbę razy w ciagu tury, więc możliwe jest np. zablokowanie innym graczom dostępu do kluczowego zasobu. W dobrze zaprojektowanej grze tego typu zwykle nie ma jednak na to zbyt wiele okazji. Każdy z graczy stoi przed zbyt dużą liczbą atrakcyjnych wyborów dla siebie, by marnować ruch na zablokowanie innego gracza.
Ta mechanika świetnie sprawdza się we wszelkiego rodzaju grach ekonomicznych. Rozwój własnej firmy (np. Pret-a-Porter), rodziny (np. Agricola) czy sławy zawodowej (np. Caylus) jest bardzo dobrze odwzorowywany w tego rodzaju mechanizmach. W zależności od stosowanych rozwiazań może być połączona z pewną dozą losowości albo w zasadzie losowości pozbawiona, nie spotkałem natomaist gry tego typu, w której przypadek mógłby być czynnikiem decydującym i pozwalajacym np. laikowi wygrać z dośwaidczonym graczem.
Zalety:
– świetnie odwzorowuje rzeczywistą konieczność priorytetyzacji
– walory edukacyjne
– bardzo angażujące intelektualnie
– umożliwiające interakcje, ale zachecające do gry „na siebie”, a nie „przeciw innym”
– łatwo ją dobrze skalować
Wady:
– daje dużą przewagę graczom znajacym daną grę i specyfikę jej mechaniki, eksperci będą tu zdecydowanie wygrywali z laikami
– ze względu na swoją specyfikę, ogranicza nieco zakres tematyczny gier, w których może być stosowana
Gry oparte o mechanikę worker placement są tymi, w które zazwyczaj chętnie gram i z ciekawością sięgam po nowości z tą mechaniką. Podoba mi się w niej odwzorowanie i realizm wyborów, jakie mamy w życiu. Dokonujemy wyboru i dokładnie widzimy później wszystkie jego konsekwencje, pozytywne i negatywne. Zupełnie jak w życiu :) Lubię wiedzieć, że jeżeli wygrałam, to głównie dzięki swoim działaniom dla siebie, a nie dzięki dowalaniu innym graczom. A jeśli przegrałam, to znaczy, że gdzieś popełniłam błędy, a nie że ktoś podły mi zniszczył moją misternie budowaną drogę do zwycięstwa.
Gry oparte o worker placement są zazwyczaj – mimo że skomplikowane – to jednocześnie dość proste do wyjaśnienia innym graczom. Może poza Agricolą, w którą musieliśmy sporo razy grać z instrukcją w dłoni, pozostałe gry mogły zostać rozegrane po jednorazowym, choć dość długim, objaśnieniu instrukcji.
Nie zgadzam się natomiast z Arturem w tym, że laik raczej nie wygra z doświadczonym graczem przy tego typu mechanice. Moim zdaniem inteligentny laik spokojnie może wygrać z doświadczonym (równie inteligentnym) graczem. Pamiętam rozgrywkę, w której osoba niedoświadczona szła łeb w łeb z doświadczoną, ostatecznie przegrała w ostatniej turze, bardzo małą liczbą punktów, ale bynajmniej nie dlatego, że była laikiem, wtedy chyba akurat zadecydował przypadek. Rzeczywiście jednak trzeba mieć na uwadze, że doświadczenie gra tutaj ważną rolę, nie determinuje jednak wygranej.